31 stycznia 2016

Antrykot wołowy wolno pieczony





Składniki:

antrykot wołowy - jeden kawałek
(ilość dostosować do apetytu)

3-4 cebule
2-3 ząbki czosnku
suszony rozmaryn
sól, pieprz

naczynie żaroodporne
duuuużo czasu


Antrykot oprószyć z obu stron solą, pieprzem i rozmarynem.
Przełożyć do naczynia.
Cebulę obrać, pokroić w grubsze piórka, czosnek obrać, pokroić w plasterki, obłożyć mięso.
Naczynie szczelnie zakryć.
Jeżeli jest przykrywka to sprawa jest jasna, natomiast jak jej nie ma, 
to naczynie należy dokładnie zakryć folią aluminiową.

Piekarnik nagrzać do 100 st. C.
Wstawić mięso i piec min. 12 godzin, ale czas dostosować do ilości mięsa,
jak i do wieku zwierzaka, im więcej i im starsze mięso tym dłużej będzie się piekło.
Ja wstawiam na noc, a rano sprawdzam czy jest już miękkie i ewentualnie jeszcze dopiekam.

Można podać jako poszarpane z surówką z kapusty i marchewki, sosem pomidorowym, 
zawinięte w jajecznego naleśnika, lub z frytkami z np. selera.
Daję gwarancję, że wszystkim będzie smakowało.

;*

Gulasz z piersi indyka




Składniki:

800 g piersi z indyka
1 średni batat
1 czerwona papryka
1 średni bakłażan
1 cebula
1 miękkie awokado
1 dojrzałe miękkie mango
5 gałązek selera naciowego
1/4 małej kapusty pekińskiej
5-6 szt. pieczarek
2 ząbki czosnku
1 czerwona ostra papryczka

masło klarowane do smażenia

700 g passaty pomidorowej

mleko kokosowe do zabielania
świeża posiekana kolendra

do smaku: sól


Duży garnek, w którym będzie przygotowana potrawa, rozgrzać, rozpuścić masło.
Cebulę pokroić w piórka, zblanszować.
Pierś pokroić w kostkę, dodać do cebuli, smażyć aż zetnie się białko.
Następnie resztę warzyw i mango umyć, obrać, pokroić według uznania.
Dodawać w kolejności: czosnek, papryczka ostra bez pestek, seler, bakłażan, batat, pieczarki, pekińska. Całość zalać passatą, uzupełnić wodą tak aby zakryła całą zawartość garnka.
Gotować do miękkości.
Na koniec dodać mango, awokado i paprykę.
Zabielić mlekiem, doprawić solą, posypać kolendrą.

;*

Placki bananowe z musem z suszonych daktyli

INSPIRACJA



Składki:

3 bardzo dojrzałe banany
6 jajek
50 g mąki kokosowej
1 łyżeczka cynamonu
0,5 łyżeczki sody

masło klarowane do smażenia

200 g suszonych daktyli bez pestek
woda


Banany obrać, pokroić, zmiksować na papkę.
Dodać jajka, mąkę, cynamon i sodę, dokładnie wymieszać.
Odstawić na chwilę, aby mąka wchłonęła całą wilgoć.

Na dużej patelni rozgrzać masło, smażyć na średnim ogniu niewielkie placki.
Placuszki wychodzą dość delikatne, ale zwarte i należy ostrożnie je przewracać.

W między czasie przygotować mus.
Daktyle pokroić jak najdrobniej, przełożyć do rondla, zalać wodą, gotować do miękkości.
Uzupełnić wodą to co odparuje.
Miękkie daktyle zmiksować na gładko, wodą uregulować konsystencję.

Gotowym musem polać placki.
Podawać na ciepło.

Moim zdaniem cynamon jest zbędnym dodatkiem, ale to jak zwykle sprawa gustu.

;*

13 stycznia 2016

Musztarda sarepska piekielnie ostra




Musztarda własnej produkcji jest zdecydowanie lepsza niż ta sklepowa.
Chociaż ta domowa czasami wychodzi gorzka a czasami za ostra 
i jak na razie nie mam pomysłu jak to zmienić.
Ta jest piekielnie ostra, to zasługa gatunku gorczycy (tak mi się wydaje), ale jest zdecydowanie lepsza 
niż z tej zwykłej odmiany, z której zawsze wychodziła mi gorzka. 
Może ktoś z was ma pomysł jak złagodzić ostrość lub wyeliminować gorycz???


Składniki:

300 g gorczycy sarepskiej
300 g gorącej wody
20 g soli
80 g cukru kokosowego
10 g kwasku l-askorbinowego
dodatkowo mleko kokosowe i woda do rozcieńczania

Pojemnik, w którym wykonamy musztardę ustawić na kuchennej wadze, odważyć wszystkie składniki, wymieszać i odstawić na kilka godzin, lub na noc do namoczenia.
Następnie zmiksować na gładko, oczywiście posmakować i ewentualnie jeszcze doprawić
 według indywidualnych upodobań.
W czasie miksowania gorczyca chłonie wilgoć i w tym momencie należy musztardę rozcieńczać
mlekiem kokosowym lub wodą lub jednym i drugim.
Ja po każdym miksowaniu zakrywam pojemnik z musztardą i odstawiam.
Nastepnie sprawdzam czy konsystencja i smak mi odpowiada.
Zawsze lepiej doprawić czy rozcieńczyć, niż na samym początku zepsuć.

Musztarda pomimo moich starań wyszła dość ostra, (dodatek mleka kokosowego
i zamiana octu na kwas l-askorbinowy), ale wolę ostrą niż gorzką, jaka wychodzi ze zwykłej gorczycy.
Jak do tej pory nie udało mi się zrobić jej w wersji łagodnej ;-(

;*

Polędwica wieprzowa w sosie z zielonego pieprzu




Potrawa prosta w przygotowaniu, wbrew pozorom robi się szybko,
jak już mamy zamarynowane mięso.
Nie pozostaje mi nic innego jak namówić do zrobienia tego rodzaju mięsa, 
ponieważ smak sosu ... słodko - ostry wydaje się być idealny do polędwicy.



Składniki:

1 polędwica wieprzowa ok. 700 g 
sól
smalec wołowy do smażenia

Sos:
250 ml. czystego bulionu wołowego
250 ml. pół słodkiego białego wina
250 ml. mleka kokosowego
1 łyżka ostrej musztardy (klik)
1 łyżka miodu
2 łyżki zielonego marynowanego pieprzu, odcedzonego z zalewy
1 łyżka masła klarowanego
sól

Mięso oczyścić z błon, oprószyć solą i odstawić.

Przygotować sos.
Do garnuszka wlać bulion, wino i mleko.
Zagotować, zredukować o połowę.
Dodać resztę składników sosu, gotować, aż całość zgęstnieje, doprawić solą do smaku.

Na końcówce gotowania się sosu obsmażyć mięso na rumiano z każdej strony na dużym ogniu.
Polędwica w środku powinna być surowa.
Obsmażoną wyjąć na deskę do krojenia, odczekać chwilę żeby odpoczęła i lekko przestygła.
W tym czasie przelać sos na patelnię po smażeniu mięsa, zagotować, zmniejszyć płomień.
Polędwicę pokroić w plastry, przełożyć do sosu, gotować chwilę, aż przestanie być surowa.

;*

10 stycznia 2016

Mleko kokosowe




Nie ma nic ponad własnoręcznie przygotowane mleko kokosowe.
Idealne jako baza do koktajli, do kawy, do ciast, do zup czy sosów.
Proste w wykonaniu, zdrowe i dużo tańsze niż sklepowe, a do tego zostają wiórki kokosowe, 
które po wysuszeniu posłużą jako mąka do wypieków.

Jak ja je robię? Proszę, oto przepis...


Składniki:

200 g wiórków kokosowych 
1,2 l bardzo gorącej wody
szczypta soli
1 łyżka ksylitolu 

Wiórki wsypać do kielicha blendera, zmiksować aż wytrąci się tłuszcz.
Zalać wodą, dodać resztę składników, ponownie zmiksować.
Całość przelać przez gęste sito, wiórki wycisnąć z reszty mleka przez ściereczkę 
(ja stosuję podwójną warstwę pieluch tetrowych).
Gotowe mleko przelać do szklanego naczynia z nakrętką, przechowywać w lodówce.
Jeżeli chcemy uzyskać bardziej tłuste mleko to robimy je z podwójnej ilości wiórków.

Wiórki kokosowe rozsypać na blasze od piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia.
Suszyć w 30 st. C, drzwiczki piekarnika zamknąć z ręcznikiem, tak aby były lekko rozszczelnione.
Wysuszone wiórki zmiksować w blenderze, przesypać do słoika, wykorzystać do pieczenia ciast.

;*

9 stycznia 2016

Zebra




Zebra.... nie znam nikogo, kto by nie lubił tego ciasta, ale będąc na diecie paleo i bazując tylko na mące kokosowej jest ciężko je upiec w wersji zbliżonej do oryginału. Niestety nie wyrasta tak spektakularnie jak i ta jasna część też nie wychodzi tak jasna jak powinna, słodzikiem jest miód i wiadomo, że obróbka cieplna pozbywa go wszystkich właściwości i już nic nie zostaje, 
ale mi i mojej rodzinie taka wariacja najbardziej odpowiada.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających i życzę udanego weekendu ;-)


Składniki:

5 jajek
200 g miodu
100 g miękkiego masła klarowanego
ok. 20 g mąki kokosowej (+/- 2-3 łyżki) + do dosypania
3 łyżki kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżka octu jabłkowego
1 łyżeczka wanilii w proszku
szczypta soli

Białka oddzielić od żółtek.
Białka ubić na sztywno z solą.
Żółtka ubić na puszysto z miodem i masłem, dodać wanilię, sodę oraz ocet, 
dokładnie wymieszać.
Dodać 2-3 łyżki mąki, masa musi być dość lejąca.
Połączyć z białkami.
Podzielić na dwie w miarę równe części.
Do jednej wsypać kakao, wymieszać.
Do drugiej wsypać tyle mąki aby konsystencja była zbliżona do tej z kakao.
Uważać na ilość dodanej mąki, ponieważ każda inaczej wchłania wilgoć.

Do okrągłej foremki wlewać na środek, na zmianę raz ciasto jasne, a raz ciemne, 
można po łyżce lub więcej, w zależności od tego jakie grube prążki chcemy uzyskać.
Piec w 180 st. C ok. 40 minut, do suchego patyczka.




Smacznego;*

8 stycznia 2016

Mielona wołowina z warzywami




Szybko, prosto i przyjemnie, kolejne danie jednogarnkowe, które prawie robi się samo 
i to w bardzo krótkim czasie, ulubione przez nas jak i przez wielu zapracowanych ludzi. 
Polecam, ponieważ jest bardzo smaczne i syte.


Składniki:

0,5 kg mielonej wołowiny
3 większe marchewki pokrojone w kostkę
kawałeczek korzenia selera pokrojonego w kostkę
1/4 nie za dużej posiekanej kapusty pekińskiej
1 posiekana gałązka selera 
1 nie za duża cebula pokrojona w piórka
1 mała cukinia pokrojona w kostkę
1 szkl. passaty pomidorowej
odrobina świeżego tymianku
sól, pieprz

smalec wołowy do smażenia

W odpowiednio dużym garnku rozpuścić smalec i zeszklić cebulę.
Następnie dodać i mieszać w kolejności: marchew, seler, mięso, kapustę pekińską, 
passatę, doprawić i dusić do miękkości warzyw. 
Na koniec dodać cukinię, zamieszać, posmakować czy wszystko jest ok., 
zakryć garnek przykrywką i odstawić. Cukinia sama dojdzie, a przynajmniej się nie rozgotuje.
U nas jadamy ją różnie, ja solo a dzieciaki z ryżem.

Smacznego;*

Masło klarowane





Klarowanie masła jest dziecinnie proste, pod warunkiem, że się ma na to czas.
Jest kilka ciekawych propozycji sklepowych, chociaż przeze mnie nie przetestowanych,
lecz zawsze jest to jakieś wyjście jak nie ma się możliwości przygotować go własnoręcznie.

Co potrzebujemy?
Dobrej jakości masło, ja kupuję na targu, jest to mniejsze zło,
bo nie mam pewności z jakiej jakości mleka powstało.
Równie dobrze można kupić masło w markecie, tylko trzeba czytać etykiety,
bo to musi być 100 % masło, a nie jakiś mix.
Do tego garnek odpowiedniej wielkości z nieprzywierającym dnem.
Łopatka do mieszania.
Odpowiednio duży słoik, lub kilka mniejszych.
Metalowe sito.
Ściereczka.
I najważniejsze ... czas, ilość zależna od ilości masła,
u mnie 6-7 kostek masła klaruje się ok. 5-6 godzin.

Do garnka wkładamy masło, stawiamy na najmniejszym palniku i ustawiamy najmniejszy płomień.
W trakcie roztapiania się masła wytrąca się białko, które przywiera do dna i się pali,
dlatego jest ważne, aby mieszać masło od czasu do czasu.
Masło jest gotowe do zlania gdy jego kolor będzie przypominał dobrze rozgrzany olej.

Dobrze sklarowane masło jest czystym zwierzęcym tłuszczem.

Wytrącone białko można w trakcie klarowania wybierać małym metalowym sitkiem,
ale równie dobrze można poczekać, aż cały proces się zakończy,
ważne aby nie dopuścić do przypalenia się białka.

Świeżo zrobione, gorące przecedzamy przez ściereczkę do innego garnka lub metalowej miski,
a następnie do słoika/słoików i odstawiamy w chłodne miejsce.
Tak przygotowane masło ma bardzo długi termin przydatności do spożycia,
pod warunkiem, że będzie zakręcone.

Ważne jest aby przecedzać przez gęstą ściereczkę, mamy wtedy pewność,
że nawet najdrobniejsza cząstka białka nie przedostanie się do gotowego masła.


Powodzenia;*

Pstrąg w galarecie




Prosta i szybka w przygotowaniu potrawa, idealna na śniadanie, kolację czy spotkanie ze znajomymi.
Ilość ryby i warzyw należy dostosować do okoliczności.


Składniki:

Filet z pstrąga (ok. 500 g)
3 marchewki
1 pietruszka
kawałeczek białej części pora
10 kulek ziela angielskiego
1-2 listki laurowe
żelatyna

przyprawy: sól, pieprz, 1 łyżeczka miodu, coś do zakwaszenia (u mnie kwas l-askorbinowy)


Zaczynamy od przygotowania wywaru:
Do garnka wkładamy obrane i pokrojone warzywa, dodajemy ziele i listki, 
zalewamy wodą, gotujemy na średnim ogniu. 

W między czasie przygotowujemy rybę:
Myjemy dokładnie pod bieżącą letnią wodą.
Oczyszczamy ze wszystkich ości, odcinamy od skóry.
Wszystkie ścinki wkładamy do garnka z warzywami, oddadzą wywarowi smak ryby.
Gotujemy do miękkości warzyw.

Oczyszczoną rybę kroimy na kawałki według uznania.
Wywar doprawiamy do smaku najpierw solą i pieprzem a potem miodem i kwasem.
Przynajmniej taką kolejność ja stosuję.

Za pomocą łyżki cedzakowej wyławiamy zawartość garnka, lub cały przecedzamy przez sito
do innego garnka, warzywa odkładamy, resztę wyrzucamy.
Do wywaru przekładamy ostrożnie kawałki pstrąga, zagotowujemy,
zmniejszamy płomień i trzymamy rybę nie dłużej niż 5 minut.
Pstrąg nie jest grubą rybą i tyle czasu jemu wystarczy, 
nie chcemy przecież mieć rozwalonej ryby.
I znowu za pomocą łyżki cedzakowej ostrożnie wyciągamy rybę i odkładamy na talerz
lub bezpośrednio do naczynia, w którym dokończymy przygotowania.

W miseczce rozpuszczamy odpowiednią ilość żelatyny.
Dopasowujemy ilość wywaru do możliwości naczynia, w którym będzie
znajdowała się ryba, naczynie może być głębokie, dzięki temu zmieści się więcej rybnej galaretki.
Wody ma być nie wiele, żelatyna zamieni się w wielkiego żelka, 
którego przekładamy do wywaru i rozpuszczamy. 
Gotową galaretkę przecedzamy przez sitko i zalewamy rybę. 
Dokładamy marchewkę i coś zielonego do ozdoby, odkładamy do całkowitego stężenia.




Smacznego;*

5 stycznia 2016

Kartoflanka z batatem




Drugi mały grzeszek jaki popełnię w jutrzejszy wolny dzień, chodzi o skonsumowanie sałatki, 
w której składzie znajdują się dwa warzywa, których na co dzień nie jadamy, 
a mianowicie: ziemniaki i groszek. No cóż mogę napisać na swoje usprawiedliwienie, 
od czasu do czasu pozwalam sobie na takie jedzenie, ostatecznie nie dajmy się zwariować. 
Po za tym tego typu sałatki robię maksymalnie 4-5 razy w roku.


Składniki:

2 ziemniaki
1 batat
1 cebula
kilka ogórków kiszonych 
(6-7 sztuk, ja smakuję gotową sałatkę i oceniam czy wystarczy)
4 jajka ugotowane na twardo
słoiczek ekologicznego groszku
natka pietruszki
majonez własnej roboty
sól, pieprz

Ziemniaki i batata ugotować do miękkości bez obierania. 
Wizualnie ma być jednego i drugiego mniej więcej  po równo.
Wystudzone obrać ze skórki, pokroić w kostkę, przełożyć do miski.
Jajka obrać, pokroić w kostkę.
Cebule obrać, pokroić w kostkę i dodać do reszty, albo tak jak ja robię, 
podgotować, wystudzić i wtedy dodać do reszty.
Ogórki pokroić w kostkę, natkę posiekać, groszek odcedzić z wody.
Przełożyć do miski, doprawić i całość wymieszać z majonezem.

Tak jak we wszystkich sałatkach i ta smakuje lepiej następnego dnia, 
jak przegryzą się wszystkie smaki.

Smacznego;*

Sałatka z wędzonej makreli




Takie małe grzeszki zdarzają się i najlepszym.
Dzisiaj przedstawiam wam i mój, w składzie jest kukurydza oraz ogórek konserwowy.
No cóż, jaskiniowcy tak nie jedli, ale na szczęście lub nie szczęście my nie żyjemy w tamtych czasach, więc od czasu do czasu możemy pozwolić sobie na małą odskocznie od diety, 
ostatecznie węglowodany też są potrzebne ;-)


Składniki:

1 wędzona makrela ok. 300 g
4 jajka ugotowane na twardo 
1 cebula
słoiczek ekologicznej kukurydzy
ogórki konserwowe (ok. 6-7 małych sztuk, jakieś 180 g)
majonez własnej roboty
natka pietruszki
sól, pieprz

Makrelę obrać ze skóry i oczyścić z ości
(czynność dość pracochłonna, ale warta poświęcenia),
przełożyć do miski, w której będzie robiona sałatka.
Jajka pokroić na kostkę, dodać do makreli.
Cebulę obrać i pokroić w kostkę, można dodać do sałatki surową,
ale ja nie trawię surowej, więc gotuję ją chwilę,
przecedzam przez sito i opłukuję zimną wodą, 
dodaję do sałatki porządnie odsączoną.
Ogórki pokroić w kostkę, natkę posiekać, kukurydzę odcedzić z wody.
Wszystko przełożyć do miski, dodać majonez, przyprawy i dokładnie wymieszać.
Najlepiej smakuje na drugi dzień, jak przegryzą się wszystkie smaki.

Smacznego;*

Zupa gulaszowa drobiowa




Dania jednogarnkowe w dzisiejszych zapracowanych czasach są najbardziej poszukiwane.
Ja mam do zaprezentowania stosunkowo szybką w wykonaniu potrawę.
Najwięcej czasu zajmuję krojenie składników, reszta praktycznie robi się sama.
Zachęcam zatem do wypróbowania przepisu.
Zupa jest pyszna, kolorowa, rozgrzewająca, ale przede wszystkim gęsta odżywczo.


Składniki:

1 kg drobiowych udek bez kości
1 mały seler
1 mały batat
1/4 kapusty pekińskiej
1 czerwona papryka
kawałek imbiru wielkości kciuka
2 średnie cebule
3-4 pieczarki 
1 mała cukinia
3-4 gałązki selera naciowego
1 szkl. pomidorowej passaty
mleko kokosowe

przyprawy: sól, chilli, suszone liście kolendry

do smażenia: masło klarowane

W dużym garnku, w którym będzie się gotowała zupa, rozpuścić masło, 
dodać obraną i pokrojoną w piórka cebulę, zeszklić. 
W międzyczasie pokroić kurczaka w paski, dodać do cebuli, 
smażyć na średnim ogniu aż mięso się zetnie. 
Obrać i pokroić w kostkę selera oraz batata, dodać do garnka.
Następnie w kolejności dodać pokrojone pieczarki, kapustę pekińską, posiekany drobno imbir, pokrojone gałązki selera,wlać passatę i uzupełnić wodą tak aby zakryć całą zawartość, zagotować.
Zmniejszyć płomień, doprawić do smaku solą, chilli i suszonym liściem kolendry.
Gotować do miękkości jakieś pół godziny, czasu trzeba pilnować, żeby kurczak nie był za suchy.
Pokroić cukinię, dodać, po chwili na sam koniec dodać pokrojoną paprykę.
Ewentualnie jeszcze doprawić według uznania, zabielić mlekiem i podawać.
Papryka ma pozostać chrupiąca.

Smacznego;*

4 stycznia 2016

Omlet z owocowym trio




Składniki:

2 jajka
szczypta soli
wiórki kokosowe

1 bardzo dojrzały, mały czerwony banan
1 małe kaki (sharon, persymona)
świeżo wyciśnięty sok z 1 pomarańczy razem z miąższem

dwie małe patelnie
miska
trzepaczka do jajek

masło klarowane

Na jednej patelni rozpuścić masło, dodać obrane i pokrojone owoce, dusić chwilę ciągle mieszając,
zalać sokiem z pomarańczy, dusić aż całość się zredukuje i zgęstnieje.
W między czasie na drugiej patelni rozgrzać masło, jajka wybić do miski, dodać szczypnę soli, wiórki kokosowe w ilości dowolnej, roztrzepać, przelać na rozgrzaną patelnię i smażyć na średnim ogniu z obu stron na złoto. Usmażony omlet przełożyć na talerz, dodać mus owocowy i zajadać.
Jak dla mnie połączenie słodkości z banana i kaki z lekką kwasowością soku z pomarańczy jest idealne.


Smacznego;*

3 stycznia 2016

Śledzie w zalewie słodko-kwaśnej




Uwielbiamy śledzie w zalewie słodko kwaśnej nie tylko na Święta, ale i na co dzień.
Nie podaję ilości składników, ponieważ wszystko jest uzależnione od okoliczności, 
a zalewę robię na tzw. oko, ma być wystarczająco słodka, kwaśna, słona i pieprzna.


Składniki:

śledzie wypatroszone
mąka kokosowa

cebula 
ziele angielskie
listki laurowe
tłuszcz do smażenia

zalewa: 1 l wody, 0,5 l octu jabłkowego
do smaku: sól, pieprz, miód 


Śledzie umyć, obtoczyć w mące, usmażyć na rozgrzanym tłuszczu z obu stron na złoto.
Przełożyć do naczynia żaroodpornego.

Na patelni rozpuścić tłuszcz, podsmażyć cebulę pokrojoną w piórka,
dodać ziele angielskie i listki laurowe, zalać wodą i octem, zagotować, doprawić do smaku.
Gorącą zalewą zalać ryby i odstawić.


Smacznego:*

2 stycznia 2016

Wyposażenie kuchni jaskiniowca

Jestem nowoczesnym jaskiniowcem i korzystam z dobrodziejstw techniki.
Zatem do przygotowania posiłków w mojej kuchni wykorzystuję:

- kuchenka gazowa klasyczna

- piekarnik elektryczny z termoobiegiem

- blender wysokoobrotowy (stary thermomix)




- blender zwykły z trzepaczką




- maszynka do mielenia mięsa i szatkowania warzyw

- różnej wielkości miski i miseczki

- sylikonowe formy do pieczenia: okrągłe, keksówki, kwadratowe ze szklanym dnem, 
małe do pieczenia babeczek itp.

- sylikonowe łopatki z ikei

- patelnie, garnki głównie żeliwne

Reszta sprzętu (np.: noże, deski do krojenia) tak jak wszędzie.

;*

Spiżarnia współczesnego jaskiniowca

Gotowanie w stylu paleo jest proste, ale też czasochłonne, 
ponieważ wszystkie posiłki przygotowujemy od podstaw.
Kupujemy mięso, jaja, ryby, warzywa, kroimy, przyprawiamy, obrabiamy termicznie itd.
Podobnie jest ze słodkościami, nie kupujemy ich ze sklepu, tylko robimy sami w domu,
więc potrzebny jest czas.

Przedstawię listę produktów, które muszą być w mojej kuchni i spiżarni praktycznie non stop.
Te zapasy uzupełniam na bieżąco, ułatwiają gotowanie, czy pieczenie,
w związku z tym nie muszę nagle organizować dodatkowego czasu na ich zakup:

- smalec wieprzowy (wytapiam ze słoniny)
- smalec wołowy (wytapiam z łoju)
- masło klarowane (masło kupuję od pani z targu i klaruję)
- olej kokosowy (sklep ze zdrową żywnością)
- dobra oliwa z oliwek (auchan)
- mąka kokosowa (sklep ze zdrową żywnością)
- wiórki kokosowe (lidl)
- wanilia w proszku (sklep ze zdrową żywnością)
- soda oczyszczona (sklep internetowy)
- ocet jabłkowy (własnej produkcji)
- warzywa: papryka, cukinia, coś zielonego np. kapusta pekińska, bataty, bakłażan, cebula, marchew, pietruszka, seler, por itp. (bazar, market, rzadziej warzywniak)
- owoce, głownie banany, mango, awokado, ale też pomarańcze, kiwi, mandarynki, jabłka itp. (głównie market, ale też bazar, rzadziej warzywniak)
- zioła świeże i suszone (market)
- suszone daktyle (bazarek auchan)
- suszone rodzynki (bazarek auchan)
- suszone śliwki (sklep internetowy)
- orzechy włoskie, laskowe, brazylijskie głownie do podjadania (lidl)
- ogórki kiszone własnej produkcji
- kiszona kapusta własnej produkcji
- jaja w dużej ilości (nie lubię jak się kończą, więc kupuję je na bieżąco od rolnika)
- wędzony boczek własnej produkcji
- sól himalajska (auchan, sklep ze zdrową żywnością)
- pieprz
- ziele angielskie
- liście laurowe
- inne naturalne przyprawy
- miód (okazjonalnie np. na darach natury)
- kawa ziarnista
- w zamrażalniku zawsze jest jakieś mięso, które ratuję w nagłych sytuacjach
- na piwnicznym regale też są słoiki z bigosem, przeciery pomidorowe itp.

;*

1 stycznia 2016

Kilka słów na wstępie




Dieta paleo w dzisiejszych czasach nie jest łatwa.
Dlaczego tak sądzę? Już wyjaśniam.
Decyzja o przejściu na tę dietę przyszła dość późno, lata przyzwyczajeń i "normalnego"
jedzenia odcisnęła swoje piętno.
Żeby przejście na dietę było łatwe i przyjemne to, moim zdaniem oczywiście,
trzeba by było odejść od całej rodziny, wymienić wszystkich przyjaciół i znajomych,
nie wyjeżdżać na wakacje, hodować swoje zwierzęta, uprawiać ogródek.
Ogólnie siedzieć na miejscu i nie korzystać z dobrodziejstw naszego świata.
Wszyscy wiemy, że nie jest to możliwe.
Aczkolwiek są ludzie, którzy osiedlają się na wsi, mają swoje zwierzęta,
ogródek i tak sobie żyją, jest im dobrze i nie odczuwają potrzeby korzystania
z uciech jakie im proponuje życie.
My niestety na tę chwilę do tej grupy nie należymy, chcemy trochę poużywać życia,
zobaczyć inne kraje i inną kulturę.
Po prostu korzystać z życia puki zdrowie na to pozwala.
Dlatego uważam, że paleo nie jest prosta do stosowania, ale nie niemożliwa.
Odrobina dobrych chęci i można po części odnaleźć się w każdych warunkach.

Jeżeli nigdzie nie wyjeżdżamy to wiadomo gotowanie w domu to pestka.
Przyjmowanie gości to też prosta sprawa, goście jedzą co im podamy
i mamy pełny wpływ na to co wkładamy do ust.
Mniej prosto jest na gościnie, chociaż wszyscy znajomi wiedzą, że nie jadamy zbóż ani nabiału to ciężko jest im to zapamiętać i praktycznie za każdym razem musimy im o tym przypominać i tłumaczyć dlaczego nie jemy tego co wszyscy. Trochę to uciążliwe, ale da się przyzwyczaić.
Gorzej jest na wyjazdach.
Jak jest wyżywienie w cenie wycieczki to łatwiej jest coś wybrać z menu.
Można też wcześniej zapytać organizatora czy da się choć trochę wpłynąć na jadłospis
lub po prostu uprzedzić go o swojej diecie i liczyć na wyrozumiałość.
Inaczej ma się sprawa kiedy trzeba gdzieś dojechać sporo kilometrów.
Przydrożne bary to dla współczesnego jaskiniowca istna masakra.
Wszystkie zupy zaciągnięte są mąką, jedynie rosół, ale ma dodatek makaronu i nie ma opcji dostania porcji gotowanych warzyw w zamian, czasami zastanawiam się z czego jest w takim razie gotowany?
W takich barach jedynie można zakupić mięso niby grillowane (wiadomo, że jest smażone na patelni grillowej z dodatkiem oleju) i porcję warzyw w postaci surówki.
Tylko ile takich posiłków da się zjeść?
No cóż nie pozostaje nam nic innego, jak planujemy tego typu wychodne
to tylko z własną wałówką...

***

Lubię gotować i staram się dostosować dietę jaskiniowców do dzisiejszych czasów.
Nie mieszkam w jaskini, nie wychodzę na polowanie, nie piekę mięsa nad ogniskiem,
do diety podchodzę z dystansem, nie traktuję jej jak wyroczni i czasem pozwalam sobie na małe odstępstwa, ostatecznie jestem tylko człowiekiem...
  Jak każdy współczesny jaskiniowiec tak i ja pracuję, wyjeżdżam na wakacje,
chodzę na imprezy, piję alkohol, kawę z ekspresu, po prostu żyję!

Na czym polega moja dieta?

Obfituje głównie w mięso, jaja, warzywa, świeże i suszone owoce, 
sporadycznie jest ryba i orzechy.
Za to nie ma strączków, zbóż, cukru rafinowanego, nabiału i skrobi.
W mojej diecie nie ma żywności przetworzonej,
omijam szerokim łukiem wszelkie regały z taką żywnością!!!
Wszystko co jem przygotowuję od podstaw.
(pomijając ten krok, w którym hoduje się zwierzęta i uprawia ziemię).

Bazuję na okolicznych marketach i targowiskach.

W pobliżu jest LIDL, BIEDRONKA i AUCHAN, w nich często zaopatruję się w warzywa i owoce,
których nie dostanę na targu, czyli: bakłażan, cukinia, mango, awokado itp.
oraz świeże i suszone zioła, rzadziej w mięso.

Niedaleko mojej miejscowości mam dwa targowiska, na których kupuję mięso wieprzowe i wołowe oraz częściowo warzywa, natomiast bezpośrednio od rolnika, kupuje drób i jajka. 
Może nie jest to idealne rozwiązanie, ponieważ nie wiem do końca czym są karmione te zwierzęta, 
ale wychodzę z założenia, że skoro nie stać mnie na lepsze, to wybieram mniejsze zło.

W sezonie wiosenno - letnio - jesiennym korzystam z plonów rolników,
którzy sprzedają swoje warzywa i owoce, wtedy robię dużo przetworów
i zwyczajnie najadam się do syta.

Ot i cała tajemnica.*