30 września 2015

Barszcz czerwony z pasztecikiem




Jestem przeszczęśliwa!!!! Udało mi się wymyślić alternatywę dla pasztecików, które już daaaawno nie gościły na moim stole. Kiedyś bardzo dawno temu robiłam barszcz czerwony i pyszne paszteciki z mięsem, była to sztandarowa potrawa na święta, wszelkie imprezy, ale także i tak bez okazji.
Robiłam ją po prostu kiedy tylko naszła nas ochota. Niestety życie zmusza do kompromisów, 
więc zrezygnowałam z pasztecików, a barszcz robię bardzo rzadko, no bo z czym go jeść?

Teraz, kiedy już wiem, że jest zamiennik klasycznego pasztecika
mogę odnowa delektować się połączeniem moich ulubionych smaków.
Namawiam gorąco do wypróbowania, na prawdę warto:)))


Skład:

Na wywar buraczany:

1,5 kg buraków ćwikłowych
3 listki laurowe
kilka ziaren pieprzu kolorowego
kilka ziaren ziela angielskiego
3 średnie jabłka
3 ząbki czosnku
sól do smaku
wody tyle, aby była ok. 2 cm ponad burakami


Na wywar mięsny:

2 litry wody
1 duża porcja drobiowa rosołowa np. szkielet z kury
pęczek świeżej włoszczyzny
kilka ziaren ziela angielskiego
2 listki laurowe
sól, pieprz do smaku

Lub 2 litry gotowego drobiowego bulionu.

Dodatkowo: kwas l-askorbinowy, miód, suszony majeranek


Wykonanie:

Wywar buraczany najlepiej przygotować dzień wcześniej, tak aby przez noc przeszedł smakiem 
i aby jak najwięcej mocy wydobyło się z buraków.
Buraki obieram, kroję na kawałki.
Wkładam do dużego garnka, zalewam wodą na ok. 2 cm ponad powierzchnię buraków.
Dodaję liście laurowe, pieprz, ziele angielskie, obrane i przecięte na pół ząbki czosnku oraz sól.
Gotuję, aż buraki będą miękkie, uzupełniam to co odparuje,
pod koniec gotowania dodaję pokrojone na ćwiartki jabłka
(nie obieram ich ani nie wycinam gniazd nasiennych).
Zestawiam z gazu i pozostawiam całość na noc.

Wywar mięsno - warzywny przygotowuję tradycyjnie.
Mięso wkładam do garnka, zalewam ciepłą wodą,
dodaję obraną i pokrojoną włoszczyznę, przyprawy
i gotuję do miękkości na małym ogniu, ewentualnie uzupełniam wodę.

Oba wywary przecedzam przez sito, łączę ze sobą.
Doprawiam do smaku solą, pieprzem, majerankiem oraz miodem.
Zakwaszam kwasem l-askorbinowym.




Gotowe:)))


* * *

Paszteciki


Składniki na farsz:

0,5 kg łopatki bez kości
solidna garść mrożonej włoszczyzny
2 listki laurowe
kilka ziaren ziela angielskiego
ok. 100 g tłustego wędzonego boczku
kilka suszonych grzybów

Do smaku: sól, pieprz, majeranek, gałka muszkatołowa, mielony kminek

Dodatkowo: 2 jajka


Składniki na ciasto:

5 wiejskich jaj
100 g płynnego masła klarowanego
50 g mąki kokosowej 
1 łyżeczka soli himalajskiej

Dodatkowo: prostokątne żaroodporne naczynie


Wykonanie farszu:

Mięso i boczek kroję w kostkę, dodaję resztę składników,
zalewam wodą tak aby tylko przykryła zawartość garnka.
Gotuję całość do miękkości,
następnie zwiększam płomień aby odparować 3/4 objętości wody.
Odstawiam do całkowitego wystudzenia.

Wyciągam ziele angielskie i listki laurowe.
Resztę przekręcam przez maszynkę do mięsa.
Dodaję jajka, doprawiam do smaku
i mieszam dokładnie dłonią, dolewając wodę z gotowania. 
Masa musi być dość gęsta (taka jak na pulpety), więc woda, 
która pozostała w zupełności powinna wystarczyć do uzyskania idealnej konsystencji.


Wykonanie ciasta:

Jajka rozmącam trzepaczką, dodaję masło, mieszam.
Dosypuję mąkę i sól, łączę wszystko dokładnie.
Konsystencja ciasta przypomina budyń.


Do żaroodpornego naczynia wkładam papier do pieczenia.
Ciasto dzielę mniej więcej na dwie równe części.
Jedną z nich przekładam do naczynia i równomiernie rozprowadzam.
Piekarnik rozgrzewam do 200 st. C funkcja góra - dół.
Piekę spód ok. 15 minut, do suchego patyczka, ale ciasto pozostaje blade.

Na podpieczony spód przekładam i równomiernie rozprowadzam dłonią farsz.
Przykrywam drugą częścią ciasta.
Wstawiam do piekarnika na ok. 25 minut, do zrumienia się.
Wyjmuję z piekarnika i z formy, kroję na kawałki jeszcze ciepłe i podaję z barszczem.
Na drugi dzień są równie pyszne.




Ciasto na dwie blaszki:

12 jaj
150 g płynnego masła klarowanego
230 g mąki kasztanowej
20 g mąki kokosowej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżka octu jabłkowego
do smaku: sól, pieprz

Reszta jak wyżej.

Gotowe:)))

26 września 2015

Tarta z musem kokosowo-rodzynkowym i czekoladą (bez pieczenia)




Kolejny weekend, więc przydało by się coś na deser, ale niezbyt słodkiego.
Tym razem mam do zaproponowania tartę na bazie daktyli, kokosu i czekolady.
Z dodatkiem odrobiny soku z limonki wyszła idealna, nie za słodka i nie za kwaśna.

Gorąco polecam:)))


Spód:

200 g suszonych daktyli bez pestek
200 g wiórków kokosowych
90 g gorzkiej czekolady (60 % kakao)
30 g oleju kokosowego


Mus kokosowy:

100 g wiórków kokosowych
500 ml wrzącej wody
szczypta soli
100 g rodzynek nie słodzonych i nie siarkowanych
sok z 1/2 limonki
25 g żelatyny
laska wanilii


Dodatkowo: gorzka czekolada do starcia na wierzch 


Wykonanie:

Zaczynam od namoczenia daktyli w gorącej wodzie, muszą się moczyć minimum 30 minut.

Następnie zabieram się za przygotowanie musu:
Do kielicha blendera wsypuję wiórki kokosowe i miksuję do wytrącenia się tłuszczu kokosowego.
Potem zalewam je wodą, wsypuję sól i miksuję do uzyskania prawie gładkiej masy.
Dodaję rodzynki, znowu miksuję, dodaję ziarenka z laski wanilii i żelatynę.
Miksuję całość na wolnych obrotach do rozpuszczenia się żelatyny, do smaku dodaję sok z limonki.
Zarówno ilość rodzynek jak i sok z limonki dodałam według własnego smaku.
Mus wylewam do miski i odstawiam do wystudzenia.


Mus sobie stygnie, a ja przygotowuję spód tarty:
Czekoladę i olej kokosowy wkładam do garnuszka i rozpuszczam na najmniejszym płomieniu.
Do kielicha blendera wsypuję wiórki kokosowe,
miksuję na wysokich obrotach do wytrącenia się tłuszczu.
Daktyle odsączam z wody, sprawdzam czy na pewno nie ma w nich pestek, ponieważ ostatnio znalazłam kilka, to teraz uważam jak wkładam je do blendera.
Dodaję je do wiórków razem z czekoladą i olejem i miksuję na najwyższych obrotach.

Masę wykładam do foremki, wyklejam nią spód i boki.
Mi tym razem wyszło trochę za dużo ciasta, więc nadmiar wykorzystałam
i zrobiłam z niego pralinki.
Dodałam płatków migdałowych i ekstraktu waniliowego (klik).
Wyszły bardzo smaczne, polecam:-)

Do tak wyklejonej formy wlałam mus kokosowo - rodzynkowy.
Na wierzch starłam na dużych oczkach czekoladę i odstawiłam do stężenia.






Gotowe:)))

Pstrągi wędzone w kuchni




Jak już wiecie, jestem szczęśliwą posiadaczką małej kuchennej wędzarni, 
pisałam o niej przy okazji tego posta. 
Ponieważ jest ze mnie dość niespokojny duch i mam dużą chęć spróbowania 
jeszcze innych wędzonych potraw, to tym razem padło na pstrągi. 
Do przyprawienia użyłam tylko soli i nieskromnie napiszę, że wyszły pyszne!!! 
Gorąco polecam:)))


Składniki:

2 pstrągi wielkością pasujące do wędzarni (wypatroszone)
1 l. letniej wody
30 g soli himalajskiej
kuchenna wędzarnia
zrębki bukowe


Pstrągi myję, odcinam płetwy.
Do wody wsypuję sól, mieszam dokładnie.
Pstrągi układam w naczyniu, zalewam solanką i odstawiam na noc.

Następnego dnia wyciągam ryby na kratkę do obcieknięcia na kilka godzin.
Do wędzarni wsypuję zrębki bukowe, kładę tackę ociekową, kratkę i na nią układam ryby.
Przykrywam, stawiam na średni palnik i rozgrzewam na największym płomieniu do 70 st. C.
Potem zmniejszam płomień na maksa i wędzę 20 minut. 
Odwracam pstrągi drugą stronę i wędzę pod przykryciem kolejne 20 minut.
Temperatura waha się pomiędzy 70 - 80 st. C.

Odkrywam wędzarnię, daję rybom lekko przestygnąć.
Zjadam na ciepło.





Smacznego:)))

22 września 2015

Ciasto jabłkowo-limonkowe z migdałami




Połączenie kilku różnych składników w jednym cieście
okazało się smakowym strzałem w dziesiątkę.
Lekko kwaskowe, orzeźwiające po prostu świetne.
I gdyby nie to, że trochę źle się wyciąga z formy to można by o nim napisać: IDEAŁ.
Gorąco polecam wszystkim tym, którzy nie lubią zbyt słodkich deserów.


Składniki:

240 g rodzynek
2 bardzo dojrzałe banany (po obraniu ok. 190 g)
340 g obranych o pozbawionych gniazd nasiennych jabłek
sok z trzech limonek (ok. 100 g)
2 jajka
150 g wiórków kokosowych
0,5 łyżeczki cynamonu
płatki migdałowe do posypania


Wykonanie:

Rodzynki, banany, jabłka, sok z limonek i jajka włożyłam do kielicha blendera 
i miksowałam na gładką masę ok. 1 minutę.
Dodałam wiórki kokosowe i miksowałam kolejną minutę.
Następnie dodałam cynamon.
Całość porządnie zmiksowałam, przełożyłam do foremki 
i piekłam 1 godzinę w 150 st. C funkcja termoobieg.

Po upieczeniu, jeszcze ciepłe obficie posypałam płatkami migdałowymi.




Gotowe:)))

16 września 2015

Łosoś wędzony w kuchni




Generalnie uwędzić łososia to żadna filozofia, 
wystarczy ryba, solanka, trochę suszonego koperku 
i dobre chęci.

Więc zabieram się do roboty.
Łosoś wyszedł ok, trochę za słony, ale jak na moje możliwości to i tak rarytas.


Składniki:

płat łososia ze skórą, ale w miarę możliwości bez ości
solanka (10 %)
suszony koperek

wędzarnia + zrębki bukowe


Przygotowana przeze mnie solanka okazała się być za słona, albo czas moczenia był za długi.
Tak czy siak ryba wyszła za słona, a robiłam ją według przepisu znalezionego na stronie sklepu, 
w którym kupowałam wędzarnię.


Wykonanie:

Łososia oczyściłam, wyciągnęłam ości, pokroiłam na kawałki i przełożyłam do solanki.
Ryba moczyła się 10 godzin.
I tu powinnam coś zmienić, albo czas moczenia, albo zasolenie.

Po tym czasie wyjęłam rybę na kratkę i dałam jej obeschnąć przez kilka godzin.

Następnie uruchomiłam wędzarnię i starałam się wędzić łososia w 70 st. C przez ok, 40 minut, 
tak jak w przepisie, ale mi nie do końca tak się udało, 
ponieważ temperatura wzrastała do 80 st. C po mino moich usilnych starań, 
więc łosoś de facto wędził się jakieś 30 - 35 minut.

Dałam mu wystygnąć w wędzarni.
Gotowe:)





Smacznego:)))


Zrobiłam jeszcze jedno podejście i na 1 l. wody wsypałam 50 g soli i łosoś wyszedł SUPER!!!

Kiełbasa wołowa wędzona w kuchni




Przyszedł czas na wypróbowanie czy na tej mojej małej wędzarni uda się uwędzić kiełbasę.
Generalnie można, czemu nie, tylko jest to wędzenie na ciepło, a ja lubię bardziej na zimno.
Nie myślcie, że narzekam, nie, nie, nie, tylko tak sobie skrycie marzę o normalnej wędzarni. 
Kiełbasa wyszła tak jak widać na zdjęciu, uwędziła się dobrze, ale nie zbyt równomiernie, 
trochę jelita się pomarszczyły w niektórych miejscach i mogę się tylko domyślać, że to dlatego,
że dym nie dochodził wszędzie, w smaku jest ok, ale szału nie ma.
Zaznaczam, że nie jestem masarzem, w swoim życiu jedynie robiłam białą kiełbasę,
wędliny w szynkowarze i mielonki, więc autorytet ze mnie żaden
i zapewne jakiś poważny błąd gdzieś po drodze zrobiłam, 
ale nie poddaję się i będę próbować dalej udoskonalać swoje umiejętności wędliniarskie.



Składniki:

3 kg wołowiny (u mnie antrykot i rozbef)
mieszanka ziół do kiełbasy białej
sól
pieprz
ok. 0,5 l wody
jelita wieprzowe
zrębki bukowe



Skład mieszanki: owoc jałowca, kolendra, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy, majeranek, cząber, rozmaryn, tymianek.


Wykonanie:

Mięso zmieliłam na najmniejszych oczkach. 
(zrobiłam tak ponieważ nie wiedziałam jaki będzie efekt końcowy i chciałam zaoszczędzić sobie pracy).

Do mięsa wsypałam całą przyprawę (mówiąc szczerze, to słaba ta mieszanka, przyprawy jakoś słabo były wyczuwalne, a wsypałam całość, która teoretycznie miała być na 5 kg.)
Dolałam wody, wymieszałam i doprawiłam solą i pieprzem (my lubimy pierne mięsko).
Wyrobiłam porządnie mięso dłońmi, oczywiście smakowałam czy już smak mi odpowiada.
Odstawiłam na godzinę do przegryzienia.

W tym czasie przygotowałam sobie nadziewarkę i jelita.
Jelita (tak na oko, jeszcze nigdy nie utrafiłam idealnie w ich długość), wyjęłam z soli, umyłam i wypłukałam środek pod ciepłą wodą, zostawiłam w miseczce z ciepłą wodą.

Mięso przełożyłam do nadziewarki, napełniłam jelita.
Powiesiłam je na kiju od szczotki do przesuszenia na całą noc.

Następnego dnia uruchomiłam moją wędzarnie i zaczęłam wędzić.
Kiełbasę podzieliłam na trzy wędzenia, ponieważ wyszło jej za dużo na jeden raz, 
a nie mogą przylegać ani do siebie, ani do ścianek wędzarni.
Czas to ok. 1 godzina w temp. ok. 80 st. C.
Po uwędzeniu kiełbasę studziłam na kratce.

Z tym wędzeniem to nie da się tak dokładnie określić czasu i temperatury.
Ja na początek miałam duży płomień i dwa palniki, temperatura rosła a dym wydobywał się spod przykrywy na cały dom, nawet okap na najwyższych obrotach nie dawał rady go wyciągać.
Potem zmniejszyłam i starałam się utrzymywać najniższą temperaturę, 
ale niżej niż 80 st, C to się nie dało na moich palnikach.

Kiełbasa nie wyszła najgorsza w smaku, ale myślę, 
że gdybym sama skomponowała zestaw przypraw to mogła by być lepsza.





Smacznego:)))

13 września 2015

Kociołek różności




Szczerze mówiąc miałam ogromny problem jak nazwać tą potrawę, 
zresztą kolejną propozycję na danie jednogarnkowe.
Zrobiłam ją na wzór węgierskiej potrawy na ostro, którą gotuje się z czerwoną fasolą i kukurydzą.
Ja chciałam uniknąć tych dwóch składników i zastąpiłam je odpowiednio burakiem i marchewkami.
Co z tego wyszło? ..... Dla mnie jest OK.



Składniki:

0,5 kg mielonej wołowiny
biała część pora
papryczka chilli z ziarenkami
3 gałązki młodego selera
2 marchewki
1 średni podłużny burak
1 korzeń pietruszki
2 duże pieczarki
8-10 ząbków czosnku
kawałek imbiru
kawałek cukinii bez skóry i pestek
2 pomidory bez skórki
1 papryka czerwona
1 papryka żółta

posiekana garść natki pietruszki

Do smaku: sól, majeranek, słodka papryka, mielone ziele angielskie, chilli

smalec do smażenia


Wykonanie:

W dużym garnku rozgrzewam smalec.
Wrzucam mięso, mieszam intensywnie aby uzyskać jak najmniejsze grudki.
Potem do gara wrzucam i podsmażam kolejno pokrojone:
- por
- papryczka chilli
- seler
Podlewam wodą, duszę na średnim ogniu.
Następnie do garnka trafiają pokrojone:
- marchewki
- burak
- pietruszka
- pieczarki
Uzupełniam wodą do wysokości warzyw.
Gotuję aż warzywa będą tylko lekko twarde.
Kroję i dodaję resztę warzyw, czyli:
- cukinię
- pomidory
- papryki

Na koniec dokładam pokrojone w drobną kosteczkę czosnek i imbir.

Całość doprawiam do smaku i posypuję posiekaną natką pietruszki.




Gotowe:))))

12 września 2015

Potrawka z kurczaka z suszonymi śliwkami




Potrawy jednogarnkowe górą!!!
W dzisiejszych zabieganych czasach nie ma chyba nic lepszego jak takie proste w wykonaniu jedzonko. Każdy może sobie na nie pozwolić i znaleźć czas na jego wykonanie.
Tradycyjny smak potrawki przełamałam suszonymi śliwkami, które zdążyły się rozpaść w czasie przygotowania w związku z tym były tylko ledwo widoczne i nadały niesamowity smak, w połączeniu z resztą wyszła meeeega pyszna potrawa, którą z powodzeniem można podać z ryżem jak ktoś lubi, czy tak jak ja zrobiłam do niej buraczki na ciepło.


Składniki:

0,5 kg udek z kurczaka bez kości i skóry
biała część pora
spora garść suszonych śliwek bez pestek
1 duża pieczarka
1 czerwona papryka
1 mała cukinia lub kawałek dużej (bez skóry)
1 szkl. drobiowego bulionu lub wody

kawałeczek wędzonej słoniny (dla smaku)
masło klarowane 
garść posiekanej kolendry

Do smaku: sól, pieprz cayenne


Wykonanie:

Na patelni rozgrzewam masło, dodaję pokrojoną w kosteczkę słoninę 
i delikatnie podsmażam (nie wytapiam na skwarki).
Dodaję pokrojonego pora i chwilę duszę ciągle mieszając.
Zmniejszam płomień.
Śliwki kroję w paski, dokładam na patelnię, chwilkę podsmażam, podlewam odrobiną bulionu.
Potrawa się dusi, a ja w tym czasie kroję kurczaka w paski i dokładam do reszty.
Mieszam intensywnie, żeby kurczak równomiernie się poddusił, a śliwki lekko rozgotowały.
Doprawiam do smaku.
Potrawka sobie pyrka, ja kroję i dodaję cukinię i pieczarkę.
Podlewam resztą bulionu.
Gdy cukinia będzie już miękka, dodaję pokrojoną paprykę.
Mieszam chwilę, papryka ma zostać chrupiąca.
Na koniec, tuż przed podaniem dodaję kolendrę.




Gotowe:)))

11 września 2015

Rolada z rodzynkami, orzechami, bez cukru, bez pieczenia




Weekend za progiem, więc przydało by się coś słodkiego, ale i prostego w przygotowaniu.
Padło na roladę z orzechowo - rodzynkowo - migdałowym nadzieniem.
Wyszła pyszna, w sam raz słodka, co prawda odrobinę się kruszy przy krojeniu,
ale można jej to wybaczyć.


Składniki na ciasto:

230 g suszonych daktyli bez pestek
200 g wiórków kokosowych
3-4 łyżeczki kakao
1 łyżka masła klarowanego


Składniki na masę:

150 g rodzynek sułtańskich niesiarkowanych 
100 g orzechów laskowych
100 g orzechów włoskich
ok. 150 g płatków migdałowych


Ciasto: 

Daktyle zalewam zimną wodą i odstawiam na ok. 2 godziny, porządnie odsączam z wody na sicie.
Po tym czasie do kielicha blendera wsypuję wiórki kokosowe i miksuje tak długo aż wytrąci się tłuszcz kokosowy, dodaję daktyle i miksuję dalej, na tym etapie jest to dość trudne i muszę co chwilę wyłączać blender i pomagać sobie łopatką, do całości wsypuję kakao i masło, mieszam chwilę, 
ale niestety masa jest bardzo oporna na miksowanie, więc wyjmuję ją do miski 
i dokańczam mieszanie ręką.
Odcinam kawałek papieru do pieczenia wielkości zbliżonej do blachy z piekarnika.
Masę rozprowadzam równomiernie na grubość ok. 0,5 cm, wyrównuję brzegi.




Masa:

Rodzynki i orzechy zalewam zimną wodą w tym samym czasie co daktyle na ciasto.
Moczą się tyle samo czasu, czyli ok. 2 godziny. Po tym czasie odsączam je z wody na sicie.
Orzechy i rodzynki wkładam do kielicha blendera i miksuję, staram się nie rozdrobnić zbytnio, 
chcę aby masa miała wyczuwalne kawałki.

Na przygotowane ciasto wykładam masę, rozprowadzam równomiernie, 
ale nie na całość ciasta, kawałek musi zostać do zlepienia się.




Na masę wysypuję część płatków migdałowych, dłońmi lekko przyciskam całość,
aby lepiej się zlepiła i za pomocą papieru zwijam w roladę.
Muszę robić to bardzo ostrożnie, bo ciasto daktylowe jest zbite, delikatne zarazem
i pęka podczas zwijania.
Wszelkie niedoskonałości poprawiam na gotowej roladzie: zlepiam pęknięcia oraz końcówki.
Roladę obsypuję pozostałymi płatkami, owijam papierem i na koniec jeszcze folią spożywczą, 
tak aby nic nie wypadło, nie rozpadło się i było wygodnie przenieść roladę do lodówki.




Całość schładzam przez noc w lodówce.
Pośpiech jest nie wskazany, niech rolada porządnie się schłodzi,
w przeciwnym razie nie da się jej pokroić,
a wiadomo, każdy kroi na kawałki o grubości właściwej dla siebie.





Smacznego:)))

10 września 2015

Schab wędzony w kuchni




Witam.
Stałam się szczęśliwą posiadaczką domowo - kuchennej wędzarni firmy BIOWIN.
Sama wędzarnia została zakupiona w sklepie z artykułami nie tylko wędliniarskimi.
Zapraszam do odwiedzenia sklepu, mają również sprzedaż wysyłkową. 
Są tańsi od samego producenta i również doradzą co i jak.
Sklep nazywa się NOMART - link -




Jest świetna i w sam raz nadaje się na zrobienie malutkich ilości wędlin 
i kiełbas wędzonych na ciepło w domowych warunkach.
Wędzarnia ma własne palniki na naftę lub denaturat i wtedy trzeba wystawić ją na dwór, 
ale można również postawić ją na gazie i wędzić w kuchni, 
pilnuje się temperatury i czasu wędzenia a reszta robi się sama.
To tyle teorii, a teraz to co się dowiedziałam w trakcie przygotowania i już samego wędzenia.
Mi zależało na tym żeby można było wędzić w kuchni i nie dlatego, 
że nie mam podwórka, ale dlatego, że bałam się, że nie uda mi się panować nad temperaturą 
i będę musiała stać cały czas nad nią.
Jak już dowiedziałam się, że na gazie jest prościej pilnować temperaturę 
to bardzo się ucieszyłam i postanowiłam wypróbować. 
Teraz wiem, że pośpiech nie jest wskazany.
Schab moczył się w solance tak jak należy, potem trzeba go wyjąć 
i dać mu obcieknąć i przeschnąć i ja na ten proces przeznaczyłam za mało czasu. 
Z tego powodu mój schab wyszedł trochę uwędzony i trochę uparowany, 
ale i tak jestem zadowolona ze swojego pierwszego razu....

Gorąco polecam, ja jak na razie jestem nią zachwycona i na pewno nie skończę tylko na schabie...
Mięsko wyszło pyszne, soczyste i łatwo dało się kroić. 
Dzisiaj idę po kolejny kawałek, żeby na weekend mieć świeżutką wędlinkę.


Składniki:

schab wielkością pasujący do wędzarni
sól
woda
ulubione przyprawy, ja dałam chilli
zrębki wędzarnicze bukowe
wędzarnia


Wykonanie:

Schab oczyszczam z błon.
Przygotowuję 10 % solankę (na 1 l. wody - 100 g soli).
Do solanki wsypałam chilli dla ostrości.
Schab przełożyłam do naczynia, zalałam solanką tak aby go zakryła.
Mięso moczyło się 24 godziny.

Po tym czasie mięso wyjęłam na kratkę, pod kratkę podłożyłam ręcznik papierowy 
i dałam mu obcieknąć, mięso musi być suche  zanim trafi do wędzarni.
(myślę, że ze dwie godziny powinien tak poleżeć, ten moment muszę jeszcze przetestować).

Na dno wędzarni wsypuję zrębki, na nie kładę tackę ociekową, kratkę i mięso.
Schab oprószam suszonym rozmarynem.
Zamykam przykrywą, stawiam na gaz, rozgrzewam.
Ja najpierw postawiłam na dwa większe palniki, potem przestawiłam na dwa mniejsze, a następnie na całkiem malutki i zrobiłam mały płomień. Chciałam utrzymać jak najniższą temperaturę, 
ale udało mi się tylko utrzymać między 70 a 80 st. C.
Schab wędził się ok. 1 godzinę.
Po tym czasie wyłączyłam gaz i pozwoliłam mu ostygnąć w wędzarni.

Oczywiście nie wytrzymałam do całkowitego wystudzenia i wyjęłam lekko ciepły.
Pokroiłam i zajadaliśmy się tak, że aż się nam uszy trzęsły.




Smacznego:)))


Aktualizacja z dnia 11.09.2015


Kolejne podejście do wędzonego schabowego uważam za udane.
Tym razem do solanki dodałam jeszcze pieprz cytrynowy i paprykę ostrą.
Mięsko moczyło się dobę, wyjęłam i odłożyłam na kratkę do wyschnięcia na 4 godziny.
Po tym czasie wędziłam najpierw w 60 st. C przez godzinę, następnie zwiększyłam temperaturę do 90 st. C na kolejne pół godziny. Uważam, że ta wersja jest dużo lepsza od pierwszej,
chociaż tak naprawdę obie nam bardzo smakują, więc polecam do wypróbowania
i znalezienia własnego idealnego smaku.
Schab jest soczysty, bardziej czuć go wędzonką.

Następna w kolejce jest kiełbasa, no i oczywiście łosoś.
Zapraszam na kolejne posty:)







Smacznego:)))

9 września 2015

Bułka migdałowa




Ciężko jest upiec idealne pieczywo bez glutenowe i bez skrobiowe.
No ale się nie poddaję i próbuję dalej.
Zaprezentowana przeze  mnie bułka świetnie się sprawdziła jako kanapka 
z upieczonym kurczakiem i pomidorem, 
Trochę się kruszyła podczas jedzenia, ale nie oczekiwałam cudów, 
dla mnie liczyło się to, że mogę takową bułę zrobić i zjeść ze smakiem...



Składniki:

mąka migdałowa ok. 80 g (u mnie z odzysku po zrobionym mleku)
2 jajka wielkości "M"
sól na czubku łyżeczki
soda na czubku łyżeczki
pół łyżeczki octu jabłkowego
20 g rozpuszczonego masła klarowanego


Wykonanie:

Jajka roztrzepuję, dodaję sól, sodę, ocet i mieszam.
Wsypuję mąkę, mieszam łopatką sylikonową.
Dolewam masło, wyrabiam łopatką.

Formuję ulubiony kształt i przekładam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Poprawiam jeszcze kształt.
Piekarnik nagrzewam do 100 st. C, funkcja góra-dół.
Piekę ok. 1 godzinę. Wyjmuję i studzę na kratce.






Gotowe:)))

Uwagi: ja robiłam mleko z nieobranych migdałów, stąd wygląd gotowej bułki.

7 września 2015

Schabik do przekąszania




O wyższości własnych wędlin nad kupnymi nikogo nie trzeba przekonywać.
Dlatego nie będę się rozpisywać nad tym jakie to one są wspaniałe, tylko będę zachęcać do zrobienia własnej wędlinki idealnej na przekąskę np. z chrzanem czy ogórkiem kiszonym.


Składniki:

ładny kawałek schabu
ulubione przyprawy (ja dałam ostrą czerwoną wędzoną paprykę i pieprz cayenne)

woda + sól (solanka 10 %)
Na 1 l. wody 100 g soli

smalec do smażenia


Wykonanie:

Przygotowuję solankę w ilości dostosowanej do wielkości mięsa.
Mięso się moczy minimum 12 godzin.

Po tym czasie wyciągam schabik, osuszam go i nacieram papryką i pieprzem.
Odstawiam na godzinę do przegryzienia.

Do wysokiego garnka wkładam smalec, rozgrzewam,
mięso obsmażam z każdej strony na dużym ogniu do zrumienienia.

Następnie zmniejszam płomień, zakrywam przykrywką i duszę godzinę.
Wyłączam gaz i zostawiam do całkowitego wystygnięcia.
Mięso "dochodzi" w cieple.

Kroję jeszcze letnie i smakuję bo nie mogę wytrzymać.
Z moich obserwacji wynika, że jedna godzina dla schabu w zupełności wystarczy.
Wychodzi idealnie miękki, a jednocześnie nie kruszy się przy krojeniu.





Smacznego:)))

6 września 2015

Krem z pomidorów




Pyszny, słodki od pomidorów, lekko pikantny od papryczki, czy można chcieć czegoś więcej?
Zapraszam:)))


Składniki:

1,5 kg pomidorów bez skórki
bulion drobiowy z mięsem w ilości ok. 1,3 l
(tak aby zakrył pomidory w garnku)
3-4 ząbki czosnku
1 mała papryczka chilli
2 garście mrożonej włoszczyzny

Do smaku: sól, pieprz, suszona bazylia


Wykonanie:

Pomidory wkładam do garnka, dodaję włoszczyznę, pokrojoną papryczkę razem z ziarenkami, zalewam wywarem z mięsem (ilość mięsa dostosować do własnych upodobań, lub pominąć).
Doprowadzam do wrzenia, zmniejszam płomień. 
Gotuję ok. pół godziny - do miękkości włoszczyzny.
Na koniec dorzucam czosnek.

Całość miksuję blenderem, doprawiam do smaku i podaję.

Jak ktoś ma ochotę to można ją zabielić mlekiem kokosowym, 
ale nam smakowała w takiej wersji, więc nic więcej nie dodawałam.




Smacznego:)))

Uwagi: Ja wykorzystałam bulion ze szkieletów drobiowych ugotowany z włoszczyzną, zielem angielskim i liściem laurowym, zrobiony dużo wcześniej i spasteryzowany w słoikach.
Warzywa wykorzystuję na bieżąco, nie wkładam ich do słoików, ziele i liście wyrzucam,
a do słoików wlewam tylko wywar z mięsem.
Dlatego bezpośrednio do zupy nie dodawałam już ziela i liścia,
a mrożona włoszczyzna miała za zadanie zagęścić zupę. 

4 września 2015

Kotlety mielone z duszonymi warzywami




Dzisiaj poszłam na łatwiznę, szybki i prosty w przygotowaniu obiad każdemu zasmakuje.
Klasyczne kotlety mielone z porem i warzywami.
Gorąco polecam:)))


Składniki:

1 kg mielonego wołowo - wieprzowego 
biała część pora
2 jajka

Do smaku: sól, pieprz, suszony majeranek

smalec do smażenia


Wykonanie:

Pora kroję w drobną kostkę, przekładam na sito i przelewam wrzątkiem aby zmiękł
i stracił nie co ostrości.
Mięso przekładam do miski, dodaję jajka i ostudzonego pora.
Całość mieszam ręką, doprawiam do smaku.
Lepię nie za duże kotlety i smażę na małym ogniu z obu stron. 

Każdy smaży jak lubi, my lubimy dobrze wysmażone.





Duszone warzywa

buraki podłużne, marchew
(w ilościach stosownych do ilości osób)
smalec, sól

Warzywa obieram, myję, kroję jak mi pasuje, przekładam na rozgrzaną patelnię.
Chwilę smażę na małym ogniu.
Podlewam odrobiną wody, oprószam solą 
i duszę pod przykryciem do miękkości.
Mieszam od czasu do czasu.




Gotowe:)))

3 września 2015

Lody kokosowe z wanilią





Dzisiaj poszłam na łatwiznę, baaaardzo chciało mi się lodów, ale nie chciało mi się poświęcać aż tak dużo czasu na ich zrobienie, więc za radą mojego taty wszystkie składniki w odpowiedniej kolejności lądowały w kielichu blendera i tak oto powstały lody kokosowe z wanilią.
Oczywiście najdłużej trwa mrożenie, ale czego nie robi się dla zaspokojenia zachcianek.


Składniki:

200 g wiórków kokosowych
600 ml wrzącej wody
1/3 łyżeczki drobnej soli himalajskiej
3-4 łyżki miodu (do smaku w/g uznania)
1/2 łyżeczki kwasu l-askorbinowego (do smaku w/g uznania)
3 laski wanilii 
5 jajek
1,5 łyżki żelatyny


Wykonanie:

Do kielicha wysokoobrotowego blendera wsypałam wiórki kokosowe.
Miksowałam aż do wytrącenia się tłuszczu.
Wlałam wrzącą wodę, wsypałam sól i miksowałam dalej na najwyższych obrotach ok. pół minuty.
Zmniejszyłam obroty do najmniejszych i zaczęłam dodawać po kolei:

- miód
- kwas l-askorbinowy
- ziarenka wanilii
- jajka (po jednym, nie wszystkie na raz)
- żelatynę

Po dodaniu ostatniego składnika zwiększyłam obroty i miksowałam ok. jedną minutę.

Oczywiście musiałam posmakować czy aby na pewno smak mi odpowiada,
jest to najlepszy moment do dosmaczenia według swoich upodobań.

Zostawiłam w kielichu blendera do wystudzenia i lekkiego stężenia.
Włączałam blender od czasu do czasu, aby masa równo tężała.
Potem przelałam całość do pojemnika i wstawiłam do zamrażalnika na kilka godzin.


Gotowe:)))