14 marca 2015

Masło klarowane




Najlepsze dla osób, które nie tolerują laktozy i kazeiny.
Ja bez niego już nie umiem gotować, nie wyobrażam sobie nie mieć go w kuchni.
Dobrze sklarowane pozostaje czystym tłuszczem zwierzęcym, idealnym do smażenia.
Ponieważ proces obróbki jest bardzo rozciągnięty w czasie to przetapiam dużo masła na raz.
Gotowe ma bardzo długi termin ważności, nawet stojąc na blacie kuchennym czy w szafce.
Mi wychodzi go ok. 2 l. i starcza na ok. dwa tygodnie, więc nie ma szans na zepsucie.

Co potrzebujesz?

Dobrej jakości masło, ja swoje kupuję na targu od zaufanej kobiety, ale jak nie masz takiej możliwości to kup ze sklepu, tylko zwróć uwagę na to co jest napisane na opakowaniu, to ma być 100 % masło a nie jakiś mix.

Oczywiście bez garnka z grubym dnem też się nie obejdzie.



Dodatkowo:

metalowe małe i duże sitko,
sylikonową łopatkę do mieszania,
czystą ściereczkę, lub ręcznik papierowy
słoik / słoiki

Ja kupuję zawsze 5 - 6 kostek masła każda po 250 g.
Wkładam je do garnka, stawiam na najmniejszym palniku i robię najmniejszy płomień.
Masło ma się baaaardzo powoli rozpuścić.

Ważne: mieszam co jakiś czas jak trwa klarowanie, białka muszą się wytrącić.
Jest wiele przepisów na klarowanie masła i w każdej jest napisane, aby nie mieszać masła w trakcie klarowania i ja tak robiłam do czasu, aż białko przywarło mi do dna garnka a masło nie było jeszcze do końca sklarowane i się spaliło, wiadomo, musiałam wszystko wylać, bo nie nadawało się do użytku i od tamtej pory mieszam, ale dopiero po całkowitym rozpuszczeniu.

Masło rozpuszcza się ok. 40 min.
Następnie rozpoczyna się proces klarowania, który potrafi trwać nawet 2,5 godziny,
w przypadku takiej ilości masła.

Doglądam masło, mieszam delikatnie starając się odklejać od dna wytrącone białko.
Jak już zaczyna robić się podobne do oleju, a białko w postaci białego szumu i farfocli
wypływa na wierzch, to zaczyna się prawdziwa zabawa,
ponieważ to trzeba delikatnie ściągnąć metalowym sitkiem i wyrzucić do zlewu.
I tak aż masło wytrąci całe białko, stanie się cudownie klarowne
(wizualnie przypomina dobry olej),
a na dnie zostanie niewielka ilość białka, którego nie da się już wyłowić.

Nie wolno doprowadzić to tego, aby ta pozostałość zbrązowiała, bo cała praca pójdzie na marne.

Gorące przecedzam przez metalowe sitko wyłożone czystą szmatką do innego garnka lub metalowej miski, tak żeby jakaś drobinka białka się nie przedostała i rozlewam do słoików.


Gotowe:-)