9 stycznia 2015

DIETA SCD - Etap Intro - dzień pierwszy - sadzone jajka


Wczoraj mieliśmy małą uroczystą i w związku z nią pojechaliśmy do restauracji na obiad oraz kawę.
Skorzystałam z okazji i najadłam się za wszystkie czasy, łącznie z kulebiakiem i różnymi ciastami.
Teraz mam za swoje, w nocy raz miałam dreszcze a za chwilę było mi gorąco.
Ten stan obudził mnie o 4.00, byłam wykończona, wstałam zmęczona jak po ciężkich robotach.
Oprócz tego potworne wzdęcie, które pojawiło się już wczoraj wieczorem. Do tego przyplątał się ból głowy.
Dwie i pół godziny przesiedziałam, wypiłam pół litra wody, słabą kawę i kubek rosołu i nic, zero chęci ze strony mojego organizmu do wypróżnienia. Wkurzyłam się, zrobiłam sobie jeszcze jedną kawę i jajecznicę na maśle klarowanym, odsiedziałam kolejną godzinę i w końcu udało się... aczkolwiek czułam, że to nie wszystko.

A teraz przejdę do sedna sprawy, czyli zaczynam pierwszy dzień diety:
rosół ugotowany, podzielony, w pudełkach czeka na swój moment, jajka w lodówce, masło sklarowane, jeszcze muszę dokupić jabłek bo wczoraj upiekłam prawie wszystkie i będę spokojna, druga połowa kury czeka w zamrażalniku a włoszczyzna leży w piwnicy.

Tak przygotowana ruszam do walki z moimi jelitami, mam zamiar wygrać nie tylko bitwę, ale i całą wojnę, ale przy braku wsparcia ze strony moich bliskich wydaje się to być dość trudne, wręcz nie możliwe, tym bardziej, że czekają mnie trzy imprezy...

Wierzę w to, że dam radę, chcę dać radę!!!!
Jestem potwornie zmęczona, sfrustrowana i poirytowana. Denerwuje mnie dosłownie wszystko.

Zakupiłam w aptece tabletki ziołowe wspomagające trawienie i wzdęcia, zażyłam i zobaczymy...


Galaretka z jabłek:


5 dużych słodkich jabłek (u mnie odmiana champion)
blender kielichowy (ja posiadam thermomix)
garnek, sito i gaza zakupiona w aptece
żelatyna (ilość dostosowałam do ilości soku, który udało mi się wycisnąć)

Ponieważ nie posiadam sokowirówki to musiałam sobie poradzić w inny sposób.
Jabłka umyłam, obrałam i pozbawiłam gniazd nasiennych, pokroiłam na mniejsze kawałki, włożyłam do thermomixa i zmiksowałam na papkę, którą przelałam na sito wyłożone gazą, cały sok odcisnęłam.
Tak powstały sok (a wyszło go 0,5 l.) przelałam do garnka, wsypałam żelatynę i mieszając podgrzałam tylko do momentu całkowitego rozpuszczenia się żelatyny.

Galaretkę przelałam do kubka.

Upiekłam też omlet z jajek z odrobiną miodu.

Mój jadłospis był dość skromny:

śniadanie: jajka sadzone z gotowanym kurczakiem i marchewką z rosołu i kubek gorącego czystego rosołu.
Śniadanie trzymało mnie ponad 5 godzin, sama się zdziwiłam jak długo nie byłam głodna.

drugie śniadanie (ok.12.00): kawałek omletu z galaretką z jabłek.
Najadłam się, ale po jakiejś godzinie zaczęłam odczuwać dyskomfort w brzuchu, który przerodził się ból z lewej strony z dreszczami włącznie. I teraz nasuwa mi się pytanie: czy to przez omlet, czy przez galaretkę. Po omlecie nigdy mi nic nie było, za to po jabłkach odczuwałam różne dolegliwości, dlatego zaczęłam je piec i też nie było za dobrze. Jutro nie będę jadła galaretki owocowej, zobaczę jaki będzie efekt, a tym czasem popijam wodę, jak na razie wypiłam 1 litr i wiem, że to jeszcze nie koniec.

obiad: przez moje dolegliwości wysiorbałam trochę gorącego rosołu z marchewką, miałam nadzieję, że mi ulży, ale na razie boli coraz bardziej.

kolacja:  zrezygnowałam -:(
Niestety moje dolegliwości nie mijają, więc podarowałam sobie wieczorne jedzenie, mam tylko nadzieję, że sen przyniesie ulgę i nie będę się budziła oblana potem....
Wypiłam jeszcze 0,5 l. wody, powinna pomóc.

***

Przepis na sadzone jajka:


3 jajka duże wiejskie
łyżeczka masła klarowanego
mięso i marchewka z rosołu (ilość według uznania)
sól do smaku

gorący czysty rosół

Na małym ogniu rozgrzewam patelnię z masłem, dodaję mięso i marchewkę (uwaga! pryszcze),
chwilę podgrzewam, nie smażę, na to wbijam jajka, delikatnie solę i duszę pod przykryciem aż zetnie się białko.





Smacznego:)