Bardzo prosty w przygotowaniu i jednocześnie pyszny pasztet z kury.
Niestety nie podam dokładnych ilości składników jakie dodałam, ponieważ każdy ma własne wyobrażenie o smaku, a mój przepis to tylko propozycja na wykonanie własnego dodatku do chleba... do czego bardzo zachęcam, świetnie smakuje z własnoręcznie upieczonym chlebem... chyba nie muszę już nic więcej dodawać.
Do wykonania pasztetu potrzebuję:
Kurę - 1 sztukę, włoszczyznę świeżą tak jak do rosołu (ok. 5 szt. marchewek, 3 szt. pietruszki,
1 szt. selera, mały por), dodatkowo kilka ziaren ziela angielskiego, kilka liści laurowych, główkę czosnku, jedną czerwoną cebulę, 4 jajka, no i oczywiście przyprawy, u mnie: sól, pieprz, majeranek, gałka muszkatołowa.
Ilość włoszczyzny dostosowuję według wielkości warzyw, młoda jest stosunkowo mała, dlatego taka ilość, później jak będzie większa to dam jej mniej.
Kurę i warzywa zakupiłam na targu od gospodarzy, moim zdaniem są zdrowsze i smaczniejsze od tych marketowych.
Wszystko przygotowane, więc czas na gotowanie:
Kurę dokładnie myję, wkładam do dużego gara i zalewam wodą, nastawiam na gaz.
W trakcie oczekiwania na zagotowanie, przygotowuję warzywa, obieram je i myję, dodaję do kury, potem wrzucam kilka ziaren ziela angielskiego i ok.3-4 liście laurowe.
Wody musi być tylko tyle aby zakryła mięso i warzywa.
Jak całość się zagotuje zmniejszam gaz i solę, gotuję do miękkości mięsa, nie przykrywam, w międzyczasie uzupełniam wodę, która wyparowała.
Po ugotowaniu się kury wyłączam gaz i odstawiam do ostygnięcia, nie przykrywam, bo skiśnie.
Następnie wyciągam zawartość z gara.
Kurę obieram z mięsa, rękami dzielę na mniejsze kawałki i przekładam do miski,
dokładam pokrojone warzywa, pokrojoną cebulę, czosnek i jajka.
Przez sito przecedzam wywar i część wlewam do miski.
Całość miksuję blenderem na gładką masę, dodaję pieprz, gałkę muszkatołową, majeranek, sól, wszystko mieszam i smakuję.
(ilość wywaru dostosowuję do ilości składników jakie są w misce, konsystencja po zmiksowaniu powinna przypominać papkę dla dzieci, resztę wywaru wykorzystuję jako bulion do mięs lub do zupy, można go zamrozić lub spasteryzować)
Jak smak mi odpowiada, to część masy wkładam do naczynia żaroodpornego i zapiekam w piekarniku nagrzanym do 200 st. C ok. 40 min, czas dostosowuję do tego jak bardzo chcę żeby był zrumieniony,
resztę wkładam do słoików i pasteryzuję według tego przepisu.
Bywa tak, że nie mam czasu na pasteryzowanie, wtedy dzielę masę na porcje i zamrażam w pudełkach.
W razie potrzeby odmrażam i piekę w piekarniku.
Oczywiście jak już napisałam na początku, to jest tylko moja propozycja, najprostsza jaką do tej pory udało mi się wypracować. Ja go nazywam pasztetem codziennym, przy okazji świąt robię trochę bardziej wyszukane, ale o tym później.
SMACZNEGO !!!