Na bazie przepisu na chleb z selera zrobiłam ten oto chleb z kalafiora.
W smaku ok. bardzo wyczuwalny jest kalafior, no nie jest zły,
na pewno trochę lepszy od tego z selera.
Jednak to nie jest mój smak i dlatego wiem, że nie zagości na moim stole na stałe,
może okazjonalnie, podobnie jak chleb z selera.
Nie wiem, ale jakoś nie przemawiają do mnie chleby z warzyw.
Eksperymentuję, szukam i dochodzę do wniosku, że nie jest mi dane jeść tego
typu chleby, zostanę, przynajmniej na razie, przy chlebie z kaszy gryczanej,
chociaż biorę pod uwagę, że i niego też zrezygnuję.
na pewno trochę lepszy od tego z selera.
Jednak to nie jest mój smak i dlatego wiem, że nie zagości na moim stole na stałe,
może okazjonalnie, podobnie jak chleb z selera.
Nie wiem, ale jakoś nie przemawiają do mnie chleby z warzyw.
Eksperymentuję, szukam i dochodzę do wniosku, że nie jest mi dane jeść tego
typu chleby, zostanę, przynajmniej na razie, przy chlebie z kaszy gryczanej,
chociaż biorę pod uwagę, że i niego też zrezygnuję.
Składniki:
8 wiejskich jaj
świeży kalafior ok. 400 g (+)
100 g płynnego oleju kokosowego
100 g ziaren siemienia lnianego
pestki słonecznika lub inne ulubione
kminek cały
1 łyżeczka soli himalajskiej
1 łyżka octu
1 łyżeczka sody
mąka kokosowa +/- 4 łyżki
Wykonanie:
Kalafiora umyłam i podzieliłam na kawałki, przełożyłam do kielicha wysokoobrotowego blendera.
Dodałam olej, siemię lniane i sól. Całość zmiksowałam na najwyższych obrotach.
Dodałam jajka i znowu zmiksowałam na jednolitą masę.
Następnie w zależności jakie funkcje posiada blender można w nim kontynuować robienie
chleba lub całość przełożyć do miski i dalej robić chleb mikserem.
Ja w każdym razie robiłam dalej w blenderze.
Dodałam ziarna słonecznika (ilość w/g uznania) i kminku (ilość w/g uznania), ocet i sodę,
wymieszałam na wolnych obrotach, nie chciałam już miksować całości.
Do tak przygotowanej masy, nie przerywając mieszania, dodawałam po łyżce mąki.
Masa musi być dość gęsta, ale też nie można przesadzić, ja zużyłam 4 czubate łyżki mąki, ale wszystko zależy od wielkości jajek, kalafiora jak i pojemności samej łyżki, moje są dość płaskie.
Ciasto przełożyłam do sylikonowej keksówki.
Chleb piekłam 1 godzinę w 200 st. C na pierwszej półce od dołu.
Generalnie do ulubionego stopnia przyrumienienia oraz suchego patyczka.
Wyjęłam prawie od razu po upieczeniu (nie chciałam się poparzyć) i studziłam na kratce.
;*