16 października 2015

Kiszona kapusta




Po raz pierwszy odważyłam się sama nastawić kapustę do kiszenia.
Pełna obaw zabrałam się do roboty i na chwilę obecną nie żałuję.
Kapusta jest po ponad dwóch tygodniach od nastawienia i ładnie kiśnie, 
jest dobra w smaku, choć trochę za mało dałam soli.
Ale mimo wszystko polecam, bo warto!!!



Składniki:

5-5,5 kg kapusty w zależności od wielkości główki (ja kupiłam 3 szt.)
1 kg marchewki
90 g soli niejodowanej 

Produkty zakupiłam w ekologicznym gospodarstwie i oczywiście sama poszatkowałam kapustę 
i starłam marchew, ale można kupić już poszatkowane, gotowe do przetworzenia,
więc czy zrobimy to sami w domu, czy kupimy półprodukt pozostawiam kwestią według uznania.

Do przygotowania potrzebowałam jeszcze dużego pojemnika
do mieszania kapusty z marchwią i solą.
Mi do tego celu posłużyła plastikowa wanna, którą kiedyś zakupiłam do przewożenia mięsa.

Całość przygotowywałam partiami.
Sól odważyłam w pojemniku.
Następnie obrałam i starłam marchew.
Potem szatkowałam każdą połówkę kapusty osobno i dokładałam do marchwi.
Każdą warstwę oprószałam solą i dokładnie mieszałam,
żeby mieć mniej roboty po zakończeniu szatkowania.

Na koniec całość dokładnie wymieszałam dłońmi.

Przygotowałam sobie słoiki różnej wielkości.
Kapustę z marchewką nakładałam do słoików łyżką, ubijałam warstwami wyciskaczem barmańskim do drinków (klik), mniej więcej co 1/3 wysokości słoika, do momentu aż wytrąci się płyn. 
Na górze musi pozostać płyn, jest on gwarancją, że kapusta nie spleśnieje. 

Słoiki mocno zakręciłam.
Napisałam datę i włożyłam do foliowych woreczków, aby uniknąć wyciekania płynów na półkę.

U mnie kapusta jest gotowa do jedzenia po dwóch tygodniach, ale wiadomo,
że im dłużej postoi tym będzie lepsza.
Po dłuższym staniu i spróbowaniu, mogę napisać, że ukisiła się super, aż za mocno moim zdaniem, bo jest strasznie kwaśna, myślę, że jest to zasługa nie otwierania słoików w czasie kiszenia i nie odgazowywania jej, z czego bardzo cieszy się mój mąż, który uwielbia takie kwachy.


Druga wersja:

5 kg poszatkowanej kapusty
0,5 kg startej na wiórki marchewki
100 g soli
kminek


Tym razem wymieszałam wszystko i odstawiłam na trzy dni w temperaturze pokojowej, codziennie przemieszałam. Następnie kapustę przełożyłam do słoików i ubijałam wyciskaczem barmańskim, ale tym razem napełniłam słoiki do 3/4 wysokości już po ubiciu. Zakręciłam słoiki i odstawiłam na 24 godziny w temperaturze pokojowej, po czym otworzyłam wszystkie, kapusta się odgazowała, ponownie ją ubiłam i tylko zakryłam pokrywkami, nie zakręcałam. Po kolejnej dobie, znowu ubiłam, kapusta już wtedy puściła dość dużo płynu, dzięki temu, że nie nałożyłam jej po brzegi, to nie wykipiało nic poza słoik, zakręciłam tak mocno jak umiałam i wyniosłam w chłodne miejsce.
Mam nadzieję, że tym razem nie wyjdzie taka kwaśna jak za pierwszym razem,
a dodatek kminku wzbogaci jej smak. Zobaczę za kilka tygodni.


Smacznego:)))