21 lutego 2018

Przemiany ciąg dalszy /1 tydzień/

Tak mi się spodobało opisanie na bieżąco tego co jem, że postanowiłam kontynuować.
Ciekawa jestem czy byście zgadli co sobie zafundowałam na ostatni dzień próby z dietą?
 A mianowice zafundowałam sobie trzy czekoladki z orzechami.
Nie napiszę, że jestem z siebie dumna, ale że nie mogłam się powstrzymać. 
Czekoladki zwyciężyły!!!

Wnioski jakie wysnułam po tych 30 stu dniach są następujące:
jestem bardzo uzależniona od słodyczy, co skutecznie mi przeszkadza,
nie mogę też na chwilę obecną przeginać z tłuszczem zjadanym na raz,
więc będę musiała rozkładać sobie posiłki na trzy, a nie tak to było do tej pory
na dwa, może mniejsze porcje mój organizm da radę ogarnąć i będę czuła się lepiej.
Może to też będzie sposób na słodkie zachcianki?

Dzień 1 /14.02.18/

Pobudka godz. 4.30
- czarna kawa

I posiłek godz. 6.30
- 2 plastry pasztetu z warzywami z patelni:
cukinia, marchew, kiełki, pieczarki, cebula, papryka czerwona, całość doprawiona przyprawą uniwersalna, dodatkowo na talerz położyłam dwa liście sałaty rzymskiej.

- kawa
- 1 l wody z solą

II posiłek godz. 14.30
- gulasz z udek kurczaka z warzywami z patelni /cukinia, marchewka, pieczarki, papryka czerwona/

- kawa
- woda, byłam zajęta i co chwile dolewałam, więc zgubiłam rachubę

III posiłek godz. 20.30
- sushi /rolka łososia z ryżem zapieczona z migdałami/
To taka odskocznia na walentynki.
Uwielbiam sushi, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że ryż nie jest dobrym
składnikiem diety. Nie jestem jego fanką i nie jadam go na co dzień
a właśnie tylko od święta i tylko w sushi.

Dzień 2 /15.02.18/

Pobudka 6.00

Dawno nie wstawałam tak późno /nie liczę imprezy/, dziwnie mi jakoś, ale nie mam
żadnych zadań na rano, więc uznałam, że nie mam potrzeby wstawać jak zwykle.

- czarna kawa
- woda z solą

I posiłek godz.8.00
- upiekłam dwa placki w piekarniku
 z banana, smalcu, mąki kokosowej, z odrobiną proszku do pieczenia i szczypty soli,
na wierzchu ułożyłam cząstki jabłka, ogólnie wyszły pyszne,
ale dałam radę zjeść tylko jeden, dlaczego? nie mam pojęcia,
pewnie takie syte były albo mój organizm znowu czegoś nie chce i tak to manifestuje.
Na szczęście nie dostałam po nim kataru czy kaszlu, więc mam nadzieję,
że zaprzyjaźnię się z tego rodzaju wypiekami,
oczywiście nie codziennie tylko od czasu do czasu.

Minęło 1,5 h od śniadania a ja właśnie zaliczam zjazd.
Może kolejna kawa postawi mnie na nogi i zmusi do pracy?
Muszę przeprowadzić cukrowy detoks, bo inaczej nic z tego nie będzie.

Moje kolejne postanowienie to RZUCAM CUKIER!!!
Zaopatrzyłam się w książkę Sarah Wilson "Rzucam Cukier".
Przeczytam i spróbuję wdrożyć zasady.
Jest to 8-tygodniowy program odwykowy połączony z przepisami.
Musi mi się udać, bo bez tego nie uda mi się przejść na dietę nisko węglowodanową.
Trzymam za siebie kciuki.

II posiłek godz. 10.30
- resztki z wczorajszego obiadu z dodatkową porcją smalcu i 1/2 miękkiego awokado

Zjazd cały czas mnie trzyma, kawa nie dała rady to może posiłek tłuszczowy pomoże?

III posiłek godz. 15.00
- pierś z kurczaka z patelni grillowej ze smalcem + fasolka szparagowa uduszona na smalcu,
do tego sos pomidorowy na bazie awokado i oliwy.

- kawa
- woda

IV posiłek godz. 20.30
- kilka plasterków pieczonego boczku

Dzień 3 /16.02.18/

Pobudka 4.00
- czarna kawa z olejem kokosowym
- woda z solą

Po wypiciu kawy zrobiło mi się strasznie niedobrze, wzdęło mnie i miałam ochotę
wszystko zwymiotować, ale jakoś nie chciało wyjść.

I posiłek godz. 6.30
- znalazłam trochę resztek z obiadu i to w połączeniu ze smalcem i sałatą rzymską odgrzałam na patelni, do tego wypiłam kubek gorącego wywaru.

- kawa
- woda z solą

Nudności nadal mnie trzymają, ani kawa, ani woda nie pomagają,
łyknęłam dwa enzymy trawienne i liczę że pomogą, bo strasznie się męczę.
Ciekawa jestem czy ktoś jeszcze też tak ma?
Co takiego jest w oleju kokosowym, że ja mam problem go strawić?
Nie zdarzyło mi się to pierwszy raz, ale pierwszy raz aż tak
mocno dokucza. :-(

Szczerze? Jestem już zmęczona, może popełniam jakiś błąd?
Ciągle czytam na fb jakie to super rezultaty ludzie osiągają,
a u mnie zawsze jest coś nie tak.
Albo mi zimno, albo ciągnie mnie do słodkiego, albo mam wzdęcia, albo nudności
i uczucie kamienia na żołądku, ciągle jestem zmęczona, brakuje mi energii,
ostatnio nawet źle sypiam.
Po weekendzie będę próbować dostać się do lekarza, zrobię jakieś badania,
bo już nie mam na siebie pomysłu.

- woda z solą

Na szczęście enzymy zadziałały i mogłam dalej normalnie funkcjonować.

- pół jabłka

II posiłek godz. 15.30
- pierś z kurczaka, brokuł przygotowany na smalcu + sos pomidorowy

- kawa
- woda z solą

III posiłek od. 19.30 - 21.30
Mieliśmy gości więc kolację ja przygotowałam i zjadłam po trochu z:
- pulpeciki wieprzowe w sosie pomidorowym z warzywnym makaronem
- pstrąg w galarecie
- krewetki smażone na maśle klarowanym
- sałata z rukoli, pomidorków, oliwek, granatu, pestek, z chipsami z boczku wędzonego
Do tego wypiłam dwa malutkie drinki z czystej wódki z wodą.

Dzień 4 /17.02.18/

Pobudka o 7.00
- czarna kawa
- woda z solą

Czytam książkę na temat odstawienia cukru, tym razem chcę się lepiej przygotować.
Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia ruszę z odwykiem.

Jeno mnie zadziwia, mieliśmy wczoraj gości, normalnie jakbym miała posiedzieć
wieczorem to nie było by takiej opcji, zasnęłabym jak niemowlę pewnie w okolicach
20.30, a tym razem tylko dwa razy ziewnęłam, a posiedzieliśmy do 23.30.
No może nie było to mistrzostwo świata jeśli chodzi o długość goszczenia,
ale i tak się dziwię, że nie chciało mi się spać.
Za to jak moja głowa poczuła poduszkę, to zasnęłam w ułamku sekundy.
Spałam wyjątkowo długo, na całe szczęście obudził mnie budzik,
bo im dłużej śpię to tym gorzej się czuję następnego dnia.

I posiłek godz. 8.30
- pstrąg w galarecie
- resztka sałaty z rukoli

- jabłko

II posiłek godz. 12.00
- usmażone na sporej ilości smalcu pieczarki z cebulą i kapustą rzymską
- kubek gorącego wywaru
Zobaczymy co się stanie po wypiciu wywaru, ostatnio zauważyłam, że mam po nim
totalny zjazd, zasypiam nie mal że na stojąco.
Kolega z fb zasugerował abym wypiła go później a nie jak zwykle rano
i zaobserwowała czy reakcja będzie taka sama.
No ... czekam na efekty.
Hmm jestem prawie 4 godziny po drugim posiłku i jakoś nie dopadła mnie zamuła,
ale wypiłam kawę w międzyczasie to może jej zasługa,
chociaż w takich sytuacjach kawa nigdy nie była moim sprzymierzeńcem.
Już sama nie wiem co o tym myśleć.
Wyczytałam w necie, że do wywaru z kości, które mają chrząstki, przedostają
się polisacharydy, czyli cukry i je winiłam za ten stan...
Najwidoczniej to nie ten trop, nie mniej jednak wybieram się do lekarza
po skierowanie na badania.

- woda z cytryną i solą

III posiłek godz. 17.00
- śledzie w oleju z cebulką
- kawałek golonki w kiszonej kapuście

Dzień 5 /18.02.18/

Pobudka 6.00
- czarna kawa

I posiłek godz. 8.00
- pulpeciki w sosie pomidorowym z warzywnym makaronem

- woda z solą i cytryną
- jabłko

II posiłek godz. 15.30
- burger z warzywami /oczywiście bez buły/

- kawa
- woda

Niestety wyjście na obiad ze znajomymi nie skończyło się dla mnie dobrze,
bo uległam pokusie a mianowicie zjadłam deser co mi się nie zdarza.
Poszliśmy do kawiarni na kawę i lody i popłynęłam.
Mąż namówił mnie, a ja się poddałam.
Ja uzależniona od lodów i bitej śmietany dałam się ponieść.
Zjadłam niecałą gałkę loda śmietankowego z bitą śmietaną
i gorącymi malinami.
No cóż, nie ma się czym chwalić.

III posiłek godz. 20.00
- pierś z kurczaka na słodko - ostro

Dzień 6 /19.02.18/

Pobudka godz. 4.30
- kawa
- woda

I posiłek godz. 7.00
- resztka klopsików w sosie pomidorowym z warzywami i brokułem na ekstra smalcu

- kawa
-
II posiłek godz. 13.00
- zupa pomidorowa /niestety z ryżem, bo gotowałam dla wszystkich/

- woda
- kawa

Wczorajszy wyskok na lody ze śmietaną ciąży mi przez cały dzień.
Mam zatwardzenie i olbrzymi brzuch, sama sobie jestem winna, nie potrafiłam odmówić.
Czy jest jeszcze ktoś kto ma taki sam problem z uzależnieniem od cukru jak ja?
A może komuś udało się z tego wyjść na korzyść dla własnego zdrowa?
Będę wdzięczna za wszelkie rady.
Do wczoraj myślałam, że udało mi się zerwać z nałogiem cukrowym,
mam tu na myśli lody, bitą śmietanę, ciacha itp.

- jabłko

Zeżre te jabłka i nie kupię więcej, żeby nie kusiły.
Kupuję je na prośbę mojego męża, bo marudzi, a potem sama je zjadam,
bo jemu się odechciało.

III posiłek godz. 17.00
- dwie parówki z musztardą
- banan /żal było go wyrzucić/
- dwa plasterki pasztetu

- woda

Zasnęłam jak noworodek o 21.30

Dzień 7 /20.02.18/

Pobudka 5.00
- kawa
- woda z solą

I posiłek 7.00
- udko z wiejskiej kury przygotowane na smalcu
- fasolka szparagowa duszona na smalcu
- kubek wywaru

Wracam na tłuste tory, wystarczy doświadczeń, nie najlepszych zresztą.
Zdaję sobie sprawę, że zaczynam wszystko od nowa.
No cóż za głupotę trzeba płacić.

Skutki uboczne zauważalne:
- zatwardzenie
- zatkane zatoki
- katar
- ropna wydzielina w gardle
- brzuch jak balon
- złe samopoczucie
- kac moralny

Czy wyniosłam z tego jakąś naukę?
Tak i to bardzo ważną, ponieważ oprócz uświadomienia sobie jak bardzo
jestem uzależniona od cukru, doszło do mnie również, że nie do końca jem tak
czysto jak myślałam.
Dopiero notowanie tego co jem uświadomiło mi jak ogromne
błędy popełniam w żywieniu i nie kontroluję tego.
Planuję dalej pisać co i kiedy jem, chcę dalej być świadoma popełnianych
błędów i naprawiać je na miarę swoich możliwości.

- kawa
- woda
- plasterek pasztetu

II posiłek godz. 15.00
- wołowina szarpana + surówka z kapusty włoskiej

- kawa
- woda

III posiłek godz. 19.00
- kilka plasterków salami