25 października 2016

Żywieniowa metamorfoza cz.14

Jestem już po urodzinach.
Imprezę uważam za udaną zarówno pod względem jedzenia jak i samej zabawy.
Myślę, że goście wyszli zadowolenie i najedzeni.
Oto mój jadłospis, zdjęć niestety nie udało mi się zrobić :-(

Na ciepło:

1/ Krem z pieczonej dyni z prażonymi pestkami dyni i chipsami z boczku, zabielona mlekiem kokosowym.
2/ Zapiekanka z grillowanego bakłażana, cukinii, szpinaku, mięsa mielonego z dzika doprawionego jak na sos do makaronu, całość polana roztrzepanym jajkiem i posypana posiekaną natką pietruszki.
3/ Żeberka w sosie słodko ostrym, słodycz pochodziła ze śliwkowych powideł.
4/ Gulasz na lekko ostro z dzika ugotowany w wolnowarze, zabielony mlekiem kokosowym.

Na zimno:

1/ Smalec ze skwarkami z wędzonego boczku z cebulką i majerankiem.
2/ Metka z boczku świeżego i wędzonego z czosnkiem.
3/ Masło klarowane z czosnkiem i majerankiem.
4/ Śledź w śmietanie.
5/ Sałatka jarzynowa z majonezem własnej roboty.
6/ Sałata z rukoli, pomidorków i łososia wędzonego polana oliwą z oliwek, doprawiona solą i pieprzem.
7/ Sałata z sałat różnych z mango, awokado, granatem, ostrą czerwoną papryczką, polana oliwą z oliwek, doprawiona solą i pieprzem i posypana posiekana natką kolendry.
8/ Tatar z ogórkiem kiszonym własnej roboty i cebulką.
9/ Dorsz w sosie pomidorowym.
10/ Schab pieczony podany z chrzanem.
11/ Pasztet z mięs mieszanych upieczony z żurawiną.
12/ Galaretki z kurczaka podane z octem jabłkowym.

Dodatki:

1/ Chleb z ziemniaków i mąki gryczanej.
2/ Bułki pszenne własnej roboty.
3/ Chleb pszenno - żytni własnej roboty.

Deser:

1/ Ciasto z pieczonej dyni z cynamonem.
2/ Kawa, herbata.


Jeśli chodzi oto co ja jadłam to praktycznie wszystko oprócz śledzi w śmietanie i pieczywa glutenowego. Wiem, że na paleo imprezie nie powinno się pojawić pieczywo glutenowe, ale tak jakoś nie miałam sumienia pozbawić moich gości przyjemności jedzenia smalcu czy metki tym bardziej, że bułki piekłam w trakcie imprezy i podawałam na gorąco, więc była niezła zabawa w jedzeniu ich z masłem czosnkowym.

Wiadomo, że bez alkoholu się nie obyło i jak zwykle okupiłam to wzdęciami i bólem jelit,
no ale to były moje urodziny i chciałam świętować.
Nie żałuje, drinki, które wymyśliła moja córka okazały się strzałem w dziesiątkę,
smakowały połowie gości w tym i mnie.
Zdradzę wam przepis.
Proporcje na jednego drinka: kieliszek tequili, kieliszek białego rumu, kieliszek ginu, trzy kostki lodu, do tego sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy wlany do literatki do wysokości 4/5, odrobina pepsi i syropu  blue curacao, nie mieszamy.
Wyglądał super i nieźle "kopał"....
Moje uwagi: wypijcie nie więcej niż jeden góra dwa takie drinki, zbyt dużo soku z pomarańczy nie robi dobrze drażliwym jelitom.

Co do mojego jadłospisu. Chciałam pokazać, że można wyprawić imprezę bez użycia mąki i mleka, mam tu na myśli brak tych dodatków w potrawach przeze mnie gotowanych, czyli nie są ani zaciągnięte mąką, ani zabielone mlekiem czy śmietaną, w zapiekance nie ma sera, a w sałatach nie ukrywa się ser pleśniowy.
Wiem, wiem zaraz ktoś mi zwróci uwagę, że przecież były śledzie w śmietanie i pieczywo pszenne. Już się tłumaczę. Te dwie rzeczy pojawiły się tylko i wyłącznie dlatego, że ja to nie wszyscy i po części chciałam uszanować czyjeś przyzwyczajenia smakowe. Co do śledzi, to mogłam je zrobić z olejem, ale wiem, że niektórzy z moich znajomych lubią je właśnie w takiej wersji i zrobiłam je pod nich, również jeśli chodzi o pieczywo pszenne, jedzą je wszyscy moi znajomi, dlatego uznałam, że nie mogę podchodzić aż tak drastycznie do zmiany tego dodatku, bo bałam się, że nie zjedzą niczego co nadawało się tylko do jedzenia z pieczywem, ale dałam im wybór i upiekłam chleb bezglutenowy.
W przyszłości mam zamiar wymyślić pieczywo bezglutenowe, które będzie smakowo bardziej neutralne niż to z ziemniaków i mąki gryczanej. Niestety gryka przeważa i w smaku jest dość wyczuwalna, co prawda z dodatkami już mniej, ale niestety czuć ją.

Wszystkie potrawy wykonałam własnoręcznie, poza uwędzeniem łososia i boczku.
Jak widać lista jest dość długa i trochę pracy mnie to kosztowało, ale zadowolenie moich gości było najlepszą zapłatą za trud jaki w to włożyłam i na pewno jeszcze nie raz powtórzę właśnie taki jadłospis.


****

Jeszcze na koniec mały dodatek.
Wymyśliłam, a może gdzieś przeczytałam, przepis na super kawę, która nie tylko świetnie smakuje, ale daje kopa i syci na bardzo długo. Jest idealna jak nie mam pomysłu na śniadanie, czy po południu najdzie mnie ochota na słodkie. Polecam wypróbujcie.
Jedyny warunek to kawa musi mieć nie więcej niż 70 - 75 st. C.
Przepis:
Kawa bez fusów /u mnie z ekspresu/ w kubku do wysokości 3/4, łyżka oleju kokosowego, łyżka miodu, dwa żółtka. Całość wymieszana spieniaczem do mleka np. takim:

Temperatura nie może być wyższa, ponieważ zginą wszystkie dobroczynne składniki miodu i żółtek. 

Mam nadzieję, że i wam zasmakuje.

;*