23 lutego 2015

Dieta SCD Etap III - Dietetyczne załamanie / Kotlety mielone z zielonym puree / Polędwiczki w sosie porowo-śliwkowym z puree z selera / Daktylowiec


Ostatnio trochę zaniedbałam wpisy, ale już się tłumaczę.
Jak pisałam w ostatnim poście rozchorowałam się i musiałam łykać antybiotyk.
Niestety, razem z kuracją antybiotykową przyszło lekkie załamanie nerwowe.
Ponieważ ogólnie na "jakiejś tam diecie" jestem już od sierpnia ubiegłego roku, to zaczęło mi brakować mnóstwa składników, za którymi zatęskniłam. Przez to włączyłam już niektóre warzywa z etapu trzeciego oraz mąkę kokosową i suszone owoce. Nie czuję się przez to źle fizycznie, bardziej odczuwam wyrzuty sumienia, że nie wytrzymałam tak długo na drugim etapie jak chciałam.
W związku z tym będę prezentować na zmianę przepisy z etapu drugiego jak i trzeciego.
Zdaję sobie sprawę, że nie będę już tak dobrym przykładem dla innych, ale brak wykrycia u mnie konkretnej choroby spowodował niechęć do dalszego działania według zasad.
Chcę na tym etapie pobyć przynajmniej do Świąt Wielkanocnych, a potem zobaczę co z tego wyjdzie.

Nadal odczuwam dolegliwości trawienne, najbardziej po zjedzeniu tłuszczy zwierzęcych, w tym najgorzej po smalcu i trochę mniej po maśle klarowanym. Uwielbiam oba te tłuszcze, dzięki nim moja wątroba zaczęła w końcu normalnie funkcjonować, ale uleczenie jej i przyzwyczajenie do innych tłuszczy pewnie jeszcze trochę potrwa.

Raz na jakiś czas zjem też trochę surowizny np. jabłko, sporadycznie mandarynkę czy gruszkę, ale nie są to duże ilości, po jednym owocu na raz, lub też jakąś surówkę z oliwą z oliwek.

Z czego jestem dumna?

Nie kusi mnie już żadne pieczywo i inne mączne wyroby!!!!!!
Wiem, że się od tego nałogu uwolniłam.
Nie jem też cukru w żadnej postaci i to jest dla mnie bardzo ważny krok, ponieważ z tym miałam bardzo duży problem.

Najgorzej jest z serem, który uwielbiałam i nadal uwielbiam, nie ukrywam, że od czasu do czasu skuszę się na plasterek i z tego jestem najmniej dumna, ponieważ zdaję sobie sprawę, że szkodzi mi zarówno laktoza jak i kazeina, a jakie mam objawy? Wychodzą mi czerwone plamy na twarzy i momentalnie zatykają mi się zatoki.

Czytam różne blogi, mam swoje ulubione, które śledzę na bieżąco i tak naprawdę to już sama nie wiem co będzie dla mnie lepsze. Być na diecie SCD? A może na warzywnej? (i tu miałabym problem, bo jestem mięsożercą). Może na diecie Dukana? Czy przejść na dietę PALEO?
Każdy kto prowadzi swój blog uważa, że jego dieta jest najlepsza.
Ok zgadzam się z tym, ale do pewnego momentu, ponieważ TA dieta jest dobra dla TEJ konkretnej osoby. Dla innej już nie koniecznie będzie odpowiednia, ponieważ ma inne schorzenia, inne problemy trawienne czy po prostu nic jej nie jest, chce zwyczajnie zdrowo się odżywiać.

Do której grupy ja się zaliczam? Na pewno mam problemy z trawieniem, co je spowodowało?
Niestety nie wiem, badania nic nie mówią i według lekarzy jestem zdrowa, tylko sobie wymyślam.
Teoretycznie zdrowo się odżywiam, ale praktycznie to nie wiem ile chemii (o której nie mam pojęcia, że jest) zjadam. Zakup dobrego mięsa na dzień dzisiejszy graniczy z cudem, podobnie jest z warzywami. Ziemia jest tak zanieczyszczona, że nawet zakupy w stylu EKO, BIO czy prosto od chłopa, nie są do końca zdrowe, tylko są mniejszym złem, za które trzeba odpowiednio więcej zapłacić.

Więc co z tym fantem zrobię?
Myślę, że na pewno muszę wyhamować, nabrać dystansu, bo zwyczajnie zwariuję!!!
Od ubiegłego roku nabrałam dużego tempa w szukaniu tego co mi szkodzi, dziś już wiem, że lekarze mi w tym nie pomogą i sama będę musiała do tego dojść.

Wiem, że na tym etapie poszukiwań to właśnie dieta SCD jest najlepszym rozwiązaniem, ale ja jestem strasznie niecierpliwa i nie potrafię kilka tygodni jeść prawie tego samego, lub z tych samych produktów wymyślać wciąż nowe potrawy żeby nie było monotonnie. Zresztą w towarzystwie rodziny, która zajada się tym co dla mnie jest zakazane to nie taka prosta sprawa.
No cóż, wygląda na to, że żadna ze mnie kucharka.

Ale tak łatwo się nie poddam i nadal będę szukać i eliminować wszystko to co mi nie służy.
Na dzień dzisiejszy są to:

- pszenica i wszelkie zboża
- smalec
- cebula (w każdej postaci)
- czosnek (surowy i upieczony, gotowany w potrawach jest ok)
- grzyby (zarówno leśne suszone jak i pieczarki)
- owoce w nadmiarze (mam na myśli jabłka pieczone, surowe, oraz banany i winogrona)
- mleko i przetwory
- wołowina
- ziemniaki

Czego nie jadłam nigdy, lub sporadycznie i tu nie będę wiedziała czy któryś ze składników mi szkodzi, bo zwyczajnie nie mam w tej chwili na nie apetytu to:

- groch
- fasola
- cieciorka
- inne skrobiowe
- ryż
- wszelkie kasze
- amarantus, komosa ryżowa itp.
- kukurydza


To chyba wszystko, jak sobie coś przypomnę to dopiszę.



A teraz trochę przyjemności, czyli jak przemycić ukochanej rodzinie więcej różnorodnych warzyw.




Kotlety mielone z zielonym puree



Składniki na 6 średnich kotletów:


0,5 kg mięsa mielonego z szynki
szczypiorek
jajko
sól, pieprz 
olej kokosowy do smażenia



Mięso dokładnie mieszam z jajkiem, pokrojonym drobno szczypiorkiem, solą i pieprzem.
Lepię kotlety i smażę na małym ogniu z obu stron na oleju kokosowym.



Składniki na zielone puree:


1 cukinia mała
brokuł
awokado
6 gałązek selera
sól. pieprz
masło klarowane



Z brokuła odcinam różyczki i odkładam, resztę kroję na mniejsze kawałki, wkładam do garnka zalewam wodą i gotuję.
Do gotującego się brokuła dodaję pokrojoną nać selera.
Następnie obieram cukinię, kroję, dodaję do reszty.
Jak w/w warzywa zmiękną to je miksuję na papkę.
Dorzucam różyczki brokuła i obranego, pozbawionego pestki awokado.
Po ok. 5 minutach miksuję warzywa ponownie, doprawiam do smaku i dodaję masło klarowane.

Z ilością wody trzeba uważać, ma jej być jak najmniej, ponieważ to nie ma być zupa krem, tylko puree.






Smacznego:)



***


Polędwiczki w sosie porowo-śliwkowym


Składniki:


2 polędwice wieprzowe
1 por 
kilka śliwek wędzonych lub suszonych bez pestek
sól, pieprz
olej kokosowy do duszenia
śmietankę z mleka migdałowego


Polędwiczki kroję w plastry, delikatnie rozbijam dłonią.
Patelnię rozgrzewam z olejem i duszę polędwicę na małym ogniu z obu stron.
Jak tylko białko się zetnie ściągam je na talerz.
Na tej samej patelni podduszam pokrojonego drobno pora i śliwki.
Podlewam wodą tak aby lekko zakryć zawartość, solę i gotuję do miękkości.
Dokładam polędwiczki, oprószam pieprzem, zakrywam przykrywką i na małym ogniu gotuję do miękkości.
Następnie odkrywam patelnie i gotując redukuję płyny.
Zabielam śmietanką i ewentualnie jeszcze doprawiam do smaku.








Puree z selera


Składniki:


dwie duże bulwy selera
3-4 gałązki selera naciowego
masło klarowane
sól, pieprz




Selera obieram myję i kroję.
Przekładam do garnka i zalewam wodą do mniej więcej 3/4 wysokości.
Solę i gotuję pod przykryciem do miękkości.
Ewentualny nadmiar wody odlewam, dodaję masło klarowane, pieprz i miksuję blenderem.

Podaję z polędwicą.


Smacznego:)



***


Daktylowiec


Składniki:


350 g daktyli bez pestek
350 g ciepłej wody
2 jajka
1 łyżeczka sody
szczypta soli
100 g mąki kokosowej
100 g masła klarowanego
1 duże słodkie jabłko


Daktyle kroję na mniejsze kawałki, zalewam wodą i odstawiam na godzinę.
Masło rozpuszczam na malutkim ogniu, odstawiam do wystudzenia.
Jabłko obieram i ścieram na wiórki.

Jajka miksuję blenderem, dodaję sól i sodę, mieszam.
Daktyle miksuję blenderem na papkę razem z wodą, w której się moczyły, dodaję do jajek i dalej miksuję do połączenia, dokładam jabłko, miksuję, dosypuję mąkę, miksuję.
Następnie nie przerywając miksowania dolewam masło.

Piekarnik nagrzewam na 150 st. C funkcja termoobieg.

Ciasto przelewam do sylikonowej keksówki i piekę ok. 1,5 godziny. (do suchego patyczka)

Delikatnie wyjęłam ciasto na talerz i oprószyłam wiórkami kokosowymi, kroiłam od razu, ale odradzam bo się kruszy, lepszy jest jak wystygnie.
Ciacho pyyycha, nie spodziewałam się, że wyjdzie tak dobre.







Smacznego:)


Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:-)