Kolejny tydzień dobiegł końca.
Niestety dopadła mnie choroba, zapalenie zatok i krtani, antybiotyk został wdrożony, bez niego nie poradziłabym sobie:-(
W czasie trwania choroby trzymam się diety, aczkolwiek apetyt jest mniejszy niż zwykle.
Za to po skończeniu antybiotyku będę musiała zrobić sobie ze dwa dni intro i dopiero potem powolutku wrócę do etapu II.
***
A teraz trochę przyjemniej, czyli o jedzeniu.
Uwielbiam zupy kremy, szkoda tylko, że w mojej rodzinie jest po połowie, bo oprócz mnie lubi je jeszcze moja córka, czyli damska część, za to ta męska woli konkrety, ale czasami są zmuszani do kompromisu.
Na jeden z obiadów ugotowałam klasyczny rosół i jak to u nas często bywa, została resztka, z którą nie wiedziałam co zrobić, a została mi jedna pałka, kilka kawałków marchewki i dużo płynu. Ponieważ włączam nowe warzywa pomyślałam o pomidorowej, a co tam, zaszalałam. Zakupiłam pomidory i pastę pomidorową BIO, udało mi się takową kupić w Auchan na dziale ze zdrową żywnością, skład ma bardzo przyzwoity, a mianowicie tylko pomidory z upraw ekologicznych.
A oto i przepis:
Krem z pomidorów:
Rosół drobiowy z wkładką.
3 marchewki
6 pomidorów
pasta pomidorowa
masło klarowane
mleko migdałowe
sól i pieprz do smaku
natka pietruszki
Do gotowego rosołu dodałam marchewki (obrane, umyte i pokrojone), ugotowałam je do miękkości.
Następnie dodałam pomidory, które wcześniej sparzyłam, obrałam ze skórki i wycięłam pestki.
Gotowałam całość jeszcze ok. 0,5 h.
Pozostałe mięso pozbawiłam kości, a ewentualne ziele angielskie i liść laurowy wyłowiłam.
Tak przygotowaną zupę zmiksowałam blenderem na gładki krem.
Ponieważ pomidory o tej porze roku pozostawiają wiele do życzenia, postanowiłam dolać pasty pomidorowej tak ok. 3/4 objętości butelki (waga netto 680 g).
Doprawiłam do smaku solą i pieprzem, dodałam sporą łyżkę masła i zabieliłam mlekiem migdałowym. Ja zjadłam tak skromnie, bo tylko z natką pietruszki, ale reszcie posypałam zupę tartym cheddarem.
Jak dla mnie pyyyycha, reszta też nie marudziła i zjadła wszystko co im nalałam.
Gorąco polecam:)
***
Bardzo polubiliśmy ryby i już się nie mogłam doczekać aż wprowadzę pomidory do mojej diety i stworzę coś na wzór ryby po grecku.
Przepis pochodzi od Magdy, oczywiście zmodyfikowałam go pod etap diety.
Ryba "po grecku"
filet z ryby (u mnie miruna nowozelandzka o wadze ok. 600 g)
1 średnia cukinia
4 marchewki
3 pomidory
1/2 szkl. bulionu drobiowego (u mnie z gęsiny)
liść laurowy
5 kulek ziela angielskiego
opcjonalnie natka pietruszki do ozdoby
olej kokosowy
masło klarowane
Cukinię obieram, wycinam nasiona, ścieram na tarce na małych oczkach.
Marchewkę obieram, myję i też ścieram.
Pomidory obieram ze skórki, wyciągam nasiona i kroję w drobną kostkę.
Rozgrzewam olej, przekładam marchewkę, cukinię oraz pomidory, chwilę podduszam, dolewam bulion, doprawiam solą, pieprzem, dorzucam ziele angielskie i liść laurowy, gotuję całość do miękkości, bez przykrycia, tak aby przy okazji odparował nadmiar płynu. Smakuję, ewentualnie doprawiam i dodaję łyżkę masła klarowanego. Mieszam.
Rybę kroję na kawałki.
Naczynie żaroodporne smaruję masłem klarowanym, przekładam do niego rybę, solę i pieprze,
na wierzch każdego kawałka nakładam po trochu masła klarowanego.
Piekarnik rozgrzewam do 200 st. C, wkładam rybę i piekę 25 minut.
Gorącą rybę układam na talerzu i przykrywam warzywną pierzynką.
Zostawiam do wystudzenia, jem na zimno.
Gotowe:)
***
Co oprócz tego jadłam?
Już piszę:
- kotlety z piersi kurczaka umoczone w jajku i upieczone na maśle klarowanym, posypane lubczykiem, do tego warzywa ugotowane na parze, głównie marchewka i fasolka szparagowa, lub puree z fasolki szparagowej zmiksowanej z masłem klarowanym.
- zupę krem z fasolki szparagowej, marchewki, przecieru pomidorowego ugotowaną na rosole drobiowym.
- kotlet schabowy uduszony z warzywami.
- pulpeciki wieprzowe w sosie warzywnym (3 rodzaje warzyw + przecier pomidorowy, ugotowane i zmiksowane na papkę, doprawione do smaku)
- jajka na różne sposoby, udało mi się nawet ugotować jajko w koszulce i podać rozcięte na warzywach, pyyyycha.
Potrawy, które wymieniłam jadałam zarówno na śniadanie jak i na obiad czy kolację.
Dzięki temu, że na tym etapie można "poszaleć" z warzywami, to to co gotuję je też reszta domowników i nie narzekają. Kopalnią wiedzy i przepisów na różne dania jest blog Magdy, nie wyobrażam sobie przejścia przez dietę gdyby nie ona i oczywiście mój stały gość i podpora - Teresa, bardzo żałuję, że nie ma swojego bloga, ale w komentarzach jest dużo jej cennych rad na temat diety i nie tylko.
***
To na razie było by na tyle.
Na gazie gotuje się już rosół z gęsi, mam nadzieję, że taki zdrowy tłuszczyk szybko postawi mnie na nogi.
Kolejny tydzień będzie bardzo skromny i mniej kreatywny, ale muszę odbudować florę bakteryjną po antybiotykoterapii.
Pozdrawiam:)