13 sierpnia 2015

Lody waniliowe / kakaowe na mleku kokosowym (bez maszyny)





Uwielbiam lody w każdej postaci, jak gdzieś wychodzimy to ciężko jest mi obojętnie przejść obok nich, ale się staram jak mogę. Na moje szczęście znalazłam przepis na co prawda klasyczne lody, ale spróbowałam przerobić go po swojemu i udało mi się, wyszły mi najlepsze lody na mleku kokosowym jakie do tej pory robiłam, są idealnie kremowe, bez lodowych grudek.
 Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu i dlatego chętnie dzielę się z wami tym przepisem.


Składniki:

200 g wiórków kokosowych
2 szczypty soli
700 ml wrzącej wody
3 łyżki miodu
1,5 łyżki żelatyny
2 laski wanilii
ok. 4 łyżeczki kako

5 jaj ekologicznych (najlepiej od zaufanej osoby)


Wykonanie:

Wiórki wsypuję do kielicha blendera, miksuję na najwyższych obrotach, aż wytrąci się tłuszcz,
zalewam wrzątkiem, dodaję szczyptę soli i miksuję jeszcze ok. pół minuty.
Przecedzam przez gęste sito.
Wiórki przekładam na ściereczkę, robię coś w rodzaju sakiewki
i wyciskam dokładnie resztki mleka.
Wyszło mi trochę ponad pół litra gotowego mleka.
Wiórki suszę i mielę na mąkę.

Do gorącego mleka wsypuję żelatynę i dodaję 2 łyżki miodu, dokładnie mieszam do rozpuszczenia.
Laski wanilii rozcinam wzdłóż na pół i łyżeczką wydrapuję ziarenka, dodaję do mleka, 
mieszam i odstawiam do całkowitego ostygnięcia, pienię mleko blenderem.

Jajka muszą mieć temperaturę pokojową.
Przelewam je wrzątkiem, oddzielam żółtka od białek.
Żółtka ubijam mikserem na puszysto ok. 5-6 minut z łyżką miodu.
Białka ubijam na sztywno ze szczyptą soli.

Białka i żółtka łącze delikatnie ze sobą za pomocą łopatki.
Do masy przelewam i mieszam lekko tężejące mleko.
Wyszło mi ok. 1,5 l lodowej masy.

Większą część przelewam do pojemnika po lodach i wkładam do zamrażarki.
Do reszty wsypuję kakao (ja akurat wsypałam 4 łyżeczki, ale jest to sprawa indywidualna),
dokładnie miksuję, wlewam do mniejszego pojemnika i wkładam do zamrażarki.

I w tym miejscu chciałabym napisać, że nie trzeba mieszać w trakcie mrożenia,
ale ja zajrzałam po krótkiej chwili i jak masa tężała to raz ją przemieszałam i lepiej się zmroziły.
Żelatyna spowodowała, że w trakcie mrożenia wszystko pozostało na swoim miejscu tzn, że się nie rozwarstwiło, jak to miało miejsce przy moich poprzednich próbach, po za tym nie wytworzyły się kryształki lodu, co uważam za duży atut.





Gotowe:)))