3 czerwca 2016

Żywieniowa metamorfoza cz.3

Kolejna relacja jak sobie radzę. Ogólnie jest różnie, cały czas eksperymentuję.
Według pani dr. Jadwigi Kempisty nie wolno stosować diety eliminacyjnej, ponieważ zubaża ona naszą codzienną dietę, co skutkuje niedoborami w organizmie.
Namawia do pica własnej roboty, nie ze sklepu, kefirów, jogurtów i kwaśnego mleka z mleka krowiego, koziego względnie sojowego. Uważa, że naniesienie odpowiednich bakterii na mleko krowie czy kozie eliminuje złe działanie cukru mlecznego czyli laktozy a białko czyli kazeina jest nam potrzebna. No ja mam trochę inne zdanie na temat kazeiny, ale tak jak już wspomniałam w poprzedniej części nie jestem lekarzem, więc nie mam prawa podważać słów pani doktor.
Robię jogurt czy raczej kefir bo taki rzadki płyn mi wychodzi z własnoręcznie zrobionego mleka kokosowego. Słabo mi to wychodzi, ale na chwilę obecną nie mogę się przekonać do robienia tych przetworów na bazie mleka zwierzęcego czy też sojowego.
Pani pisze, że krokiem milowym w odbudowie naszego układu trawiennego jest zasiedlenie go prawidłowymi bakteriami na całej jego długości.

Idąc dalej ścieżką pani doktor postanowiłam pobudzać rano ślinianki co za tym idzie też zakwasić żołądek. W książce jest napisane aby co dziennie rano wypić sok wyciśnięty w sokowirówce z trzech cytryn obranych tylko z żółtej części, szczerze napiszę, że sokowirówki nie posiadam, więc zmiksowałam cytryny w blenderze i nie mogłam tego przełknąć. Według pani Kempisty kwasowość i goryczka są nam potrzebne do prawidłowego pobudzania enzymów trawiennych.
Na pewno ma rację, ale nie jestem takim miłośnikiem soków aby na próbę kupić sprzęt za blisko 1600 zł tylko po to żeby stał i się kurzył jak stwierdzę, że i z niego sok będzie dla mnie nie do przełknięcia.

Na chwilę obecną po przebudzeniu podgrzewam wodę do takiej temperatury żeby spokojnie ją wypić i wlewam łyżkę octu jabłkowego. Nie wiem czy osiągam ten sam cel, ale z dwojga złego wolę ten napój. Po wypiciu mikstury chwilę czekam, tak ok. 20 minut i robię sobie kawę z ekspresu.
Po takim poranku toaleta murowana i chociaż na chwilę mam płaski brzuch.
Pewnie robię błąd, bo po zakwaszeniu żołądka octem mam zgoła inne ph niż po kawie, która daje ph zbliżone do 5.

Pani doktor namawia też do jedzenia płatków owsianych górskich (nie jem) i do jedzenia kasz wszelkiego gatunku. I tu znowu mam barierę, ponieważ nigdy nie byłam miłośnikiem kasz.
Nie mam alergii, uczuleń a jedynie niestrawność, przynajmniej tyle wychodzi z badań, więc nie pozostało mi nic innego jak spróbować się przełamać i przyrządzić coś z kaszą.
Pani doktor poprzez picie kwaśnego mleka, jogurtu, kefiru i jedzenie masła wiejskiego reguluje cały układ trawienny, pisząc że bez prawidłowej flory bakteryjnej nie możemy normalnie funkcjonować.

Namawiam do zakupienia książki, przeczytania i wyrobienia sobie własnego zdania.
Ja ze swej strony udostępniam linki do wywiadów z panią Kempisty.


Zdrowe jajko - Jadwiga Kempisty - 25.02.2013

Zdrowe masło - Jadwiga Kempisty - 25.02.2013

Zdrowe żywienie - mleko - Jadwiga Kempisty - 8.04.2013

Jadwiga Kempisty - odchudzanie i żywienie w otyłości

Energia słoneczna dla zdrowia - Jadwiga Kempisty - 1.07.2015

Dieta na dziś - Jadwiga Kempisty - 11.08.2014

Walka z Helicobacter pylori - Jadwiga Kempisty - 19.11.2013

Jadwiga Kempisty - wrzody żołądka, refluks

Wiosna, słońce, rośliny i ludzie - Jadwiga Kempisty - 15.04.2014

Stół Wielkanocny - lek. med. Jadwiga Kempisty - 29.03.2013

Katarzyna - pacjentka lek. med. Jadwigi Kempisty - 3.06.2013

Kwiaty, zioła, margaryna i skandal medyczny, część 1 - dr Jadwiga Kempisty

Kwiaty, zioła, margaryna i skandal medyczny, część 2 - dr Jadwiga Kempisty


***

Śniadanie według rad pani doktor:

Ugotowana kasza jaglana pozostawiona z wodą, wymieszana z masłem klarowanym, rodzynkami, płatkami migdałowymi i kokosowymi oraz z kefirem z mleka kokosowego.
Postanowiłam zużyć co mi zostało, więc na razie dojem kefir z mleka kokosowego, potem zrobię ze
zwykłego mleka, chociaż mam mieszane uczucia.
Po jaglance zjadłam dwa jajka ugotowane na miękko i wszystko zapiłam kompotem z różnych owoców, który gotował się kilka godzin i całość zmiksowałam co dało mi bardzo gęsty napój.
Byłam tak najedzona, że myślałam że zaraz pęknę. Tak napełniona pojechałam do pracy i może mi nie uwierzycie, ale nie byłam ani głodna ani spragniona do godziny 14.00 co zdumiało nawet mnie.
O 14.00 skusiłam się na porcję truskawek i sorbet z awokado, popiłam to kawą i to nie był dobry pomysł, ponieważ od razu mnie wzdęło i miałam wrażenie, że za chwilę coś mi się uleje.
Przynajmniej już wiem, że w porze obiadowej nie mogę jeść owoców.

O godzinie 15.00 zjadłam obiad:

Dwa pulpety ugotowane parze z warzywami z dodatkiem masła, całość zapiłam szklanką kefiru, na razie jeszcze kupnego.

Pani doktor karze pić 1 l. kefiru dziennie, nie wiem gdzie mam go wlać w takiej ilości, myślę że powoli jakoś to mi się uda.

Na kolację zrobiłam sobie pół na pół kefir z kompotem - 1 szklankę, nie miałam w ogóle apetytu, ale w książce jest napisane, że kolację trzeba zjeść więc ja grzecznie coś musiałam w siebie wcisnąć. A że kolacja musi być płynna to wybór był prosty.

Tak wyglądał mój jeden dzień, takie przykłady będę częściej przedstawiać.


***

Na chwilę obecną też kupiłam kefir ze sklepu, ale nie mam pewności czy bakterie w nim zawarte żyją i czy są mocne.

Pojawiły się też morele, więc kupuję i wcinam ile się da, robię też kefir z morelami i jak radzi p. Jadwiga połowę wypijam a drugą połowę wcieram w ciało jak balsam, potem oczywiście spłukuję, chociaż pani Jadwiga nic o tym nie pisze, ale nie wyobrażam sobie pozostawienia na skórze resztek skórki od moreli.

Nie jem też mięsa na kolacje, chociaż jest to dość trudne do wykonania jak się jest na gościnie.
Staram się też nie jeść po 19.00, ale i to jest nie raz niewykonalne.
Najgorsza do przetrwania jest dla mnie przerwa pomiędzy 8.00 a 13.00 gdzie nie wolno ani jeść ani pić, jest to czas dla serca. Ja do tej pory praktycznie jadłam non stop, buzia mi się nie zamykała, a teraz ta przerwa to dla mnie koszmar i im więcej o tym myślę to tym bardziej chce mi się jeść.

;*