Tak mnie ostatnio naszło na śledzie w pomidorach.
Obeszłam wszystkie okoliczne sklepy i nie znalazłam nic godnego uwagi.
Zawartość puszek mnie przeraziła.
Postanowiłam spróbować zrobić w domowych warunkach takiego śledzia,
żeby chociaż odrobinę smakiem przypominał tego puszkowego.
I wiecie co? Udało mi się!!! Smakiem przypomina tego z puszki.
Całość zrobiłam w Thermomixie.
Sposób przygotowania:
0,5 kg tuszki śledzia /wypatroszone/
Śledzie umyć, odciąć płetwy i ogony, oprószyć solą i odstawić na ok. 1 h.
Do naczynia miksującego włożyć:
- 1 cebula /obrana i pokrojona/ ok. 110 g
- 110 g świeżej i pokrojonej w kostkę słoniny
Rozdrobnić 5 s / obr. 5.
Zgarnąć wszystko ze ścianek na dno naczynia.
Poddusić 3 min. / 120 st. C / obr. 2 bez miarki.
Dodać obrane, umyte i pokrojone warzywa:
- 85 g selera
- 75 g pora
- 35 g korzenia pietruszki
- 350 g marchewki
Marchewki jest tak dużo tylko dlatego, że nie chciałam dodawać
cukru do smaku.
Zawartość naczynia rozdrobnić 10 s / obr. 5
Zgarnąć całość na dno naczynia.
Dodać:
- 35 g przyprawy uniwersalnej 2 /klik/
- 600 g koncentratu pomidorowego /u mnie Pudliszki/
- 340 g wypłuczyn ze słoiczków po koncentracie lub wody
Śledzie ułożyć w dolnej i górnej części varomy.
Ustawić na naczynie.
Gotować 30 min. / var. / obr. 2.
Rybę odstawić do wystudzenia.
Sos doprawić solą i pieprzem jak jest jeszcze taka potrzeba.
/ja nie doprawiałam/
Dodać 30 g octu jabłkowego 6 %.
Całość zmiksować ok. 15 s / obr. 1 - 10 stopniowo zwiększając obroty.
Pozostawić do wystudzenia.
Sos wyszedł dość gęsty, konsystencja i kolor nijak nie podobny
do oryginału, nie wspominając o smaku, jest dobry ale ...
Następnie obrać śledzie, ja pozbyłam się tylko kręgosłupów i większych
ości, nie przykładałam się jakoś za bardzo, mniejsze ości powinny
zmięknąć od kwasu octu i przecieru pomidorowego.
Przygotowałam kilka małych słoiczków.
Na dno wyłożyłam warstwę sosu /ilość myślę jest indywidualna/.
Na sos ułożyłam warstwę śledzi, na śledzie sos
i tak aż do wykorzystania wszystkiego.
Kończąc warstwy na sosie.
Słoiki zakręcić i pasteryzować przez 4 dni, każdego dnia po 2 - 3 h
w 100 st. C i zostawiając do całkowitego ostygnięcia i zaciągnięcia.
Pasteryzacja /tak mi się przynajmniej wydaje/ spowodowała,
że smaki sosu i śledzia przeszły sobą i końcowy efekt
smakowy jest bardzo zbliżony do tego z puszki.
Moje uwagi:
Sosu wyszło stanowczo za dużo jak na tę ilość śledzi, ale można mi to
chyba wybaczyć, robiłam je pierwszy raz.
Reszta sosu trafiła do dużego słoja i zapasteryzowałam go razem ze
śledziami, wykorzystam przy okazji do czegoś innego,
a następnym razem zrobię po prostu z kilograma śledzi,
jedno zużycie prądu i przy robieniu i przy pasteryzacji.
;***