Inspiracją do zrobienia tego ciasta był torcik Daim jedzony dawno dawno temu w sklepie Ikea.
Teraz po długim czasie postanowiłam go spróbować i smak powalił jak kiedyś.
Oryginalnie jest on w wersji bezglutenowej, ale nie bez nabiałowej,
dlatego postanowiłam spróbować zrobić wyrób chociaż odrobinę podobny do oryginału,
ale bez nabiału, czyli z wykorzystaniem śmietanki kokosowej.
ale bez nabiału, czyli z wykorzystaniem śmietanki kokosowej.
Do zrobienia tego ciasta wykorzystałam aż trzy strony z różnymi przepisami.
Ono one:
- karmelki z skutecznie.tv
- przepis na ciasto z maniapieczenia
- czekolada z true taste hunters
Karmelki:
100 g masła klarowanego
150 g miodu
50 g mleka kokosowego
szczypta soli
odrobina spirytusu
Całość gotować na patelni na średnim ogniu ciągle mieszając, aż masa zgęstnieje i zbrązowieje.
Odstawić do wystudzenia i stwardnienia.
Mi oddzielił się tłuszcz i nie wiem czy to dlatego, że to masło klarowane czy z innego powodu.
W każdym razie nie przejęłam się tym, nadmiar tłuszczu odlałam a reszta pięknie stwardniała.
Wyszło tego trochę za dużo, ale jest tak dobre, że nie będę z tego powodu płakać
i zjem w wolnej chwili.
Gotowy połamać na malutkie kawałeczki.
Biszkopt migdałowy:
200 g mielonych migdałów ze skórką /lub gotowa mąka migdałowa/
150 g ksylitolu
6 białek
szczypta soli
Białka ubić na sztywno z solą, powoli dodać ksylitol nie przerywając ubijania.
Na koniec delikatnie wmieszać migdały za pomocą trzepaczki.
Dwie blachy z piekarnika wyłożyć papierem, na jednej odrysować od miski dwa okręgi,
a na drugiej jeden okrąg, średnica miski musi być taka, żeby się dwa okręgi zmieściły na jednej
blasze. Gotową pianę równo podzielić na trzy blaty, rozprowadzić.
Obie blachy włożyć do nagrzanego do 160 st. C funkcja termoobieg piekarnika i piec ok. 40 min.
Ciasto musi wyraźnie się zarumienić.
Wyjąć i odstawić do wystudzenia.
Krem:
400 g śmietanki kokosowej - tej twardej części
200 g miodu
6 żółtek
1 łyżka żelatyny
aromat waniliowy
200 g miękkiego masła klarowanego
Do rondla wlać żółtka, śmietankę, miód i aromat waniliowy.
Wymieszać do połączenia.
Podgrzewać na małym ogniu aż masa zgęstnieje, ale nie dopuścić do zagotowania.
/tu miałam problem, bo autorka nie podała czasu a masa nie za bardzo chciała gęstnieć, to pewnie dlatego, że dałam więcej śmietanki i to w dodatku kokosowej, ale cierpliwie czekałam i mieszałam i się doczekałam lekkiego zgęstnienia, masa osiągnęła konsystencję trochę rzadszą niż budyń/.
Ponieważ zmieniłam przepis na tę część ciasta to z ostrożności na koniec dodałam łyżkę żelatyny
i wydaje mi się, że dobrze zrobiłam, krem bynajmniej stężał i jest na miejscu.
Odstawić do wystudzenia, następnie połączyć z masłem za pomocą miksera.
Włożyć do lodówki do lekkiego stężenia.
Czekolada:
200 g śmietanki kokosowej - tylko tej twardej części
aromat waniliowy
1,5 łyżki kakao /wystarczyłaby jedna łyżka i to płaska/
1 łyżka żelatyny
80 g miodu
Wszystkie składniki włożyć do rondla, podgrzać na małym ogniu.
Mieszać do połączenia się składników.
Odstawić do wystudzenia i lekkiego stężenia.
Połączenie:
Ponieważ krem nie bardzo chciał tężeć w takim tempie jak
tego oczekiwałam, blaty ciasta przekładałam stopniowo
i wkładałam do lodówki aż stężeje, to pewnie zasługa temperatury otoczenia.
Normalnie to wyglądały by zupełnie inaczej, ale mi krem płynął więc
tego oczekiwałam, blaty ciasta przekładałam stopniowo
i wkładałam do lodówki aż stężeje, to pewnie zasługa temperatury otoczenia.
Normalnie to wyglądały by zupełnie inaczej, ale mi krem płynął więc
musiałam sobie inaczej poradzić.
Krem optycznie podzielić na trzy równe części.
/moja rada już po fakcie: można rozlać go do trzech misek/
/moja rada już po fakcie: można rozlać go do trzech misek/
Jak widać na załączonym obrazku mi się to nie udało przez konsystencję kremu.
Następnie przełożyć blaty ciasta tak aby jeszcze wysmarować boki.
Wstawić do lodówki do całkowitego stężenia.
Na wierz ciasta położyć kawałeczki karmelków.
Całość wysmarować czekoladą.
Czekoladę również dodawałam partiami.
Najpierw delikatnie zalałam wierzch i wstawiłam do lodówki.
Potem dodałam jeszcze jedną warstwę na górę i trochę na boki.
Całość wstawiłam do lodówki na całą noc.
Czekolady trochę mi zostało więc nadmiar wylałam na talerz i zostawiłam do stężenia.
Podsumowując, torcik wyszedł bardzo dobry, trochę za słodki, ale oryginał też jest bardzo słodki.
Kremu ogólnie wyszło za dużo, ale nie wiem czy połowa śmietanki /wg przepisu/
to nie było by z kolei za mało.
Blaty ciasta w oryginale też są cieńsze i nad tym również będę chciała popracować.
Czekolada powinna być bardziej mleczna, więc myślę, że jedna łyżka kakao
w zupełności by wystarczyła.
Karmelki za to zaczęły płynąć i nie bardzo wiem dlaczego.
Dałam ich sporo, wydawało mi się, że więcej niż w oryginale, ale słabo są wyczuwalne.
Hmmmm trochę dużo tych niedoskonałości, ale to jest moje pierwsze podejście
i zapewne nie ostatnie, ponieważ ogólnie ciasto wyszło bardzo dobre.
Będę dążyła do lepszej wersji, bardziej zbliżonej do oryginału.
Muszę popracować przede wszystkim nad kremem.
A tym czasem życzę wszystkim SMACZNEGO ;*