22 grudnia 2014

Czekolada mleczna, domowa (baaaaardzo kaloryczna)




W moim domu nie może zabraknąć mlecznej czekolady własnej roboty, bez niej nie ma Świąt, podobnie jak i bez makowca, piernika czy keksa.
Co roku wymyślałam coś nowego, ale odkąd jestem na diecie bezglutenowej to opuściła mnie chęć do wymyślania, więc skupiłam się tylko na podstawowych produktach, które muszą być.


21 grudnia 2014

Piernik





Składniki:

270 g miodu
50 g oleju kokosowego
300 g mąki migdałowej
100 g mąki kasztanowej
80 g mielonego siemienia lnianego
3 łyżeczki proszku do pieczenia bg
szczypta soli
40 g przyprawy korzennej bg
200 g wody

Polewa:

100 g gorzkiej czekolady
60 ml. wody
łyżka miodu
wiórki kokosowe (opcjonalnie)

Siemię lniane zalałam wodą i wymieszałam, odstawiłam na chwilę do nasiąknięcia.
Miód i olej kokosowy rozpuściłam w garnuszku na małym ogniu, dodałam do siemienia, wymieszałam.
Dodałam resztę składników i wyrobiłam dłonią do uzyskania jednolitej masy.

Prostokątną foremkę wyłożyłam papierem do pieczenia, przełożyłam masę i nawilżoną dłonią wyrównałam. Piekłam w 150 st. C ok. 1,5 godziny.

Odstawiłam do wystudzenia.

W kąpieli wodnej rozpuściłam składniki na polewę, dosypałam na tzw. oko wiórki kokosowe i wymieszałam. Piernik posmarowałam polewą za pomocą sylikonowego pędzelka.

Po zastygnięciu zawinęłam w folię aluminiową i wyniosłam w chłodne miejsce.




Smacznego;)

18 grudnia 2014

Placki jabłkowo-bananowe




Pyszne, sycące, mało słodkie, ale to akurat można poprawić dodając miodu.
Po ostatniej nieudanej próbie musiałam zrobić kolejne podejście, no i udało się.
Gorąco polecam zarówno na śniadanie jak i jako przekąskę.


15 grudnia 2014

Bakaliowa przekąska




Uwielbiam bakalie, więc nie mogło ich zabraknąć w mojej odsłonie przekąski.
Bardzo sycąca, lekko słodkawa... dla mnie najlepsza!


13 grudnia 2014

Keks




Uwielbiam keks, ale niestety nie udało mi się znaleźć i wypróbować przepisu bez jajek i masła, no cóż mam nadzieję, że nie odchoruję za bardzo Świąt.
Przepis oryginalny znajduję się u Pistachio, ja go pozmieniałam dlatego, że nie dostałam kandyzowanych owoców eko czy bio no i zwykłe masło zamieniłam na klarowane.
W oryginale tego keksa robi się dużo wcześniej, musi dojrzeć, ja zrobiłam go dopiero teraz i mam nadzieję, że będzie dobry. Na razie muszę się zadowolić smakiem surowego ciasta i zapachem już upieczonego, ale obiecuję, że uzupełnię posta jak go tylko rozkroję i posmakuję.


Składniki:

550 g mieszanki suszonych owoców (u mnie 180 g rodzynek, 200 g żurawin, 125 g wiśni, reszta to morele, gruszki i figi)
500 ml alkoholu do namoczenia owoców (bourbonu, whisky, brandy, ja dałam winiak)
Owoce trzeba zalać alkoholem przynajmniej na jedną dobę, moje moczyły się dwie doby.
Owoce takie jak morele, figi czy gruszki pokroiłam na mniejsze kawałki.

100 g orzechów włoskich

Mokre:

150 g klarowanego masła
120 g miodu
2 duże jaja
1 łyżka ciemnej melasy
1 łyżeczka esencji waniliowej

Suche:

225 g mielonych migdałów
1/2 łyżeczki mielonych goździków
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego

Przygotowanie:

Z owoców zlałam alkohol (zostawiłam na później), ale nie tak dokładnie, chciałam żeby trochę zostało.

W misce wymieszałam wszystkie suche składniki.
W drugiej misce utarłam na gładko masło z miodem, dodałam jajka po jednym i ucierałam dalej, potem dodałam melasę i esencję, wszystko porządnie wymieszałam mikserem

Do masy maślanej dodałam suche składniki i dokładnie wymieszałam mikserem, u mnie wyszło dość mokre i nie musiałam kombinować, ale jakby wyszło za suche to myślę, że wystarczyła by dolewka pozostawionego alkoholu.

Do całości dodałam owoce i orzechy, wymieszałam łyżką bardzo dokładnie.
Masę przełożyłam do prostokątnej foremki wyłożonej papierem do pieczenia o wymiarach 28/6/18 cm.

Piekarnik nagrzałam do 150 st. C i piekłam 2,5 godziny.

Sprawdzałam tak jak podaje autorka, czyli lekko naciśnięte ciasto dłonią powinno stawiać opór.

Po upieczeniu, jeszcze gorący skropiłam alkoholem z owoców za pomocą pędzelka sylikonowego, dałam mu całkowicie wystygnąć i znowu skropiłam alkoholem z owoców.
Następnego dnia wyjęłam z formy, znowu skropiłam alkoholem z owoców, starannie zawinęłam w folię i wyniosłam w chłodne miejsce.
Uzupełniam treść, obiecałam dodać zdjęcia, ale niestety nie zdążyłam, wyszedł tak pyszny, wilgotny z wyczuwalnym alkoholem, że zniknął zanim przypomniałam sobie o zrobieniu zdjęć. 




Smacznego;)

5 grudnia 2014

Piernik z powidłami




Uwielbiam piernik, ale wszystkie przepisy jakie posiadam są z mąką pszenną, masłem i cukrem.
Więc spróbowałam przerobić najbardziej ulubiony przepis, a mianowicie przepis na piernik staropolski dojrzewający. Ponieważ nigdzie nie znalazłam informacji, czy mąka migdałowa nadaje się do leżakowania, a szkoda by było wyrzucić tyle pieniędzy, to postanowiłam ot tak po prostu wyrobić ciasto i upiec, bez dojrzewania. No, ale jak to bywa, nie wszystko jest takie proste jak się wydaję. Pierwsze podejście okazało się porażką, zamiast pięknie wyrośniętego piernika wyszedł mi piękny zakalec, na szczęście zjadliwy, więc nie zmarnował się ani okruszek. Drugie podejście też nie wyszło najlepiej, przerobiłam przepis, ale to nadal nie było to i też zrobił się zakalec, mniejszy co prawda, ale był, więc przyszedł czas na trzecie podejście i to jest najbardziej trafione, przerobiłam poprzednie przepisy i myślę, że mi się udało...
A co z tego wyszło? Najlepiej sami spróbujcie upiec, naprawdę warto!!!


Składniki:

270 g miodu
50 g oleju kokosowego
400 g mąki migdałowej
50 g mielonego siemienia lnianego
3 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia bezglutenowego
szczypta soli
40 g przyprawy piernikowej bezglutenowej

Dodatkowo:

tabliczka gorzkiej czekolady bezglutenowej
60 ml wody
łyżka miodu

Powidła śliwkowe

Foremka prostokątna o wymiarach 29/4/23

Miód, siemię lniane i olej stopniowo podgrzałam na małym ogniu, cały czas mieszając do całkowitego rozpuszczenia się miodu i oleju.

Odstawiłam do wystudzenia.

Do wystudzonej masy dodałam mąkę, proszek do pieczenia, jajka, sól i przyprawę do piekarnika.
Ciasto starannie wyrobiłam, konsystencja wyszła dość gęsta, przełożyłam do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i odstawiłam na pół godziny, aby ciasto zgęstniało, po tym czasie włożyłam ciasto do zimnego piekarnika, nastawiłam temperaturę na 150 st. C i piekłam ok. 1 godziny, funkcja góra-dół, do suchego patyczka i do zrumienienia. Odczekałam aż piernik odrobinę wystygnie, ostrożnie wyjęłam i dałam mu całkowicie ostygnąć na kratce.

Po całkowitym wystudzeniu, przekroiłam piernik na dwie części, przełożyłam powidłami.

Czekoladę, wodę i miód rozpuściłam w kąpieli wodnej.
Sylikonowym pędzelkiem posmarowałam piernik.

Smak, struktura bardzo miło mnie zaskoczyły,
na pewno będę taki piernik piekła już zawsze na święta i nie tylko.




Smacznego;)

29 listopada 2014

Naleśniki z mąki migdałowej




Udało mi się!!!!!
Zrobiłam naleśniki z mąki migdałowej, sama jeszcze w to nie wierze.
Oczywiście nie oszukujmy się, w smaku nigdy nie będą tak neutralne jak z mąki pszennej, ale z ulubionymi dodatkami.... dla mnie pyyyyycha, tym bardziej, że już tak mi się chciało naleśników.

Nie odważałam składników na naleśniki tylko użyłam miarki, o pojemności 15 ml.



Składniki:

5 jajek
3 miarki mielonego siemienia lnianego
3 miarki mąki migdałowej 
szczypta soli
tłuszcz do smażenia

dobra patelnia z powłoką nie przywierającą, ja użyłam żeliwnej o średnicy 26 cm.

Do miski wsypałam siemię lniane, sól, dodałam jajka i ubiłam blenderem na puszystą masę, dodałam mąkę migdałową i rozmieszałam trzepaczką do jajek.

W między czasie rozgrzałam patelnię na najmniejszym palniku, ale na dużym ogniu.
Włożyłam trochę oleju kokosowego i jak się rozpuścił to rozprowadziłam go pędzelkiem sylikonowym. Tłuszczu użyłam tylko do pierwszego naleśnika.
Ciasto naleśnikowe wyszło dość gęste i nie było mowy o rozlewaniu go na patelni, więc każdą porcję rozprowadzałam sylikonową szpatułką, o dziwo nadążałam tym bardziej, że nie zmniejszałam płomienia.
I jakie było moje zaskoczenie jak podważyłam placek a on się nie rozwalił tylko dał się obrócić na drugą stronę. Pierwszego naleśnika obracałam kilka razy, jak prawdziwy niedowiarek.

Wychodzi na to, że mąka migdałowa nie lubi płynów, ponieważ moje wcześniejsze próby z dodatkiem wody czy mleka migdałowego kończyły się w śmietniku.

Zwijałam je z powidłami od razu na ciepło, ponieważ bałam się jak będą się zachowywać po wystygnięciu.
U mnie nadzieniem zostały jabłkowe powidła bez cukru własnej roboty.

W ten oto sposób otrzymałam pięć naleśników, dla mnie idealnych!!!
Wiem, że to nie za dużo jak na pięć jajek, z mąki pszennej wyszło by ich całe mnóstwo, ale jak nie ma się innego wyjścia to dobre i to, naleśniki są bardzo syte, ja najadłam się już jednym, więc na pewno jest to jakaś alternatywa, tym bardziej, że samej mąki migdałowej nie zużyłam za wiele.






Na Thermomix:

5 dużych wiejskich jaj
15 g mielonego siemienia lnianego
50 g mielonych migdałów
spora szczypta soli

Wszystko zmiksować na obr. 4.

Z tej ilości wyszło 6 i pół naleśnika, konsystencja była lejąca i dało się je normalnie
rozprowadzić na patelni.


Smacznego;)

24 listopada 2014

Chleb cały z ziaren




Ostatnio zakupiłam mieszankę do przygotowania chleba pełnoziarnistego bez mąki.
Skład dość ciekawy, więc postanowiłam wypróbować i się nie zawiodłam, więc i wam polecam:))


23 listopada 2014

Karkówka surowa dojrzewająca - czosnkowa




Zaopatrzyłam się w 600 g kawałek karkówki, który przeznaczyłam na wędlinę, tym razem postanowiłam ją nadziać czosnkiem i tak też zrobiłam. Ilość czosnku należy dostosować do swoich upodobań.

Mięso umyłam, osuszyłam i ponakłuwałam nożem, w te miejsca włożyłam małe ząbki czosnku, oprószyłam solą, przełożyłam do szklanego naczynia, zakryłam folią i odstawiłam na 24 godziny, po tym czasie mięso umyłam, osuszyłam i posoliłam, z naczynia wylałam powstały płyn, umyłam wytarłam do sucha, przełożyłam mięso i odstawiłam na kolejną dobę.

Po drugiej dobie znowu mięso umyłam, osuszyłam i delikatnie posoliłam, włożyłam w siatkę wędzarniczą i powiesiłam w przewiewnym miejscu na 5 dni.

A oto efekt końcowy, aż żałuję, że nie mogę przekazać wraz ze zdjęciem smaku i aromatu.

Gorąco polecam tą wersję surowej, dojrzewającej wędliny, na pewno sprawdzi się nie tylko na co dzień, ale również na rozmaite spotkania towarzyskie czy święta.




SMACZNEGO!!!

18 listopada 2014

Sernik waniliowy /wyk. w TM/





Składniki:

0,5 kg twarogu z wiaderka
4 jajka
150 g cukru
125 g masła
2 budynie waniliowe
200 g śmietanki 30 %
szczypta soli
tłuszcz do wysmarowania foremki


Wykonanie:

Piekarnik nagrzać do 180 st. C funkcja góra - dół.

Oddzielić białka od żółtek.
Do naczynia miksującego nałożyć motylek, przelać białka, dodać sól 
i ubić na sztywną pianę 3 min/obr. 3. Usunąć motylek, białka przełożyć do miski.
Do naczynia włożyć masło, żółtka i cukier, utrzeć 6 min/obr. 3.
Dodać śmietankę, twaróg, budynie, utrzeć 1 min/obr.1
Utarty twaróg przelać do piany z białek i delikatnie przemieszać łopatką.
Całość przelać do foremki, piec do zrumienienia i suchego patyczka ok. 1,15 min.
Pozostawić w formie do całkowitego wystudzenia i stężenia.


;*

15 listopada 2014

Schab surowy - dojrzewający II





Składniki:

ok. 1 kg schabu dobrej jakości (nie za gruby)
sól drobna
czerwona suszona wędzona papryka (u mnie tym razem słodka)

Schab myję, osuszam, pozbywam wszystkich błonek, oprószam solą, przekładam do szklanego naczynia, zakrywam folią spożywczą i zostawiam na 24 godziny.

Po tym czasie myję mięso i naczynie, osuszam, ponownie oprószam solą przekładam do naczynia, zakrywam folią i zostawiam na kolejne 24 godziny.

Trzeciego dnia myję mięso obtaczam w papryce, obwiązuję sznurkiem (można włożyć do cienkiej podkolanówki) i wieszam w przewiewnym miejscu.

Po upływie pięciu dni schab jest gotowy do jedzenia.

Następna będzie karkówka nieźle nadziana czosnkiem.




SMACZNEGO !!!

3 Bit




Nigdy bym nie sądziła, że uda mi się zrobić takie ciasto w wersji bezglutenowej i bez mlecznej.
Jem i nie wierze, że mi się udało, pyszne, słodkie i sycące.... do tego kawusia...
mmmm niebo w gębie.
Nie będę oszukiwać, że smak jest identyczny, ale jest zbliżony.
Polecam;)


Składniki na dwa blaty ciasta:

2 jajka
100 g oleju rzepakowego
200 g mąki migdałowej
szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego
20 g syropu z agawy

Składniki dzielę na pół i robię z nich dwa blaty ciasta.
Tak więc: okrągłą foremkę o średnicy 20 cm. wykładam papierem do pieczenia, piekarnik nagrzewam na 180 st. C, funkcja termoobieg, połowę składników mieszam dokładnie trzepaczką do jajek, przekładam do foremki i równo rozprowadzam, piekę ok, 12-15 minut, do zrumienienia, blat ciasta jest dość cienki i tak ma być. Po upieczeniu wyciągam blaszkę z piekarnika, ciasto wykładam razem z papierem na blat kuchenny do wystudzenia.

Przygotowuję drugi blat ciasta: mieszam resztę składników trzepaczką i przekładam do foremki, tym razem już nie wykładam blaszki papierem do pieczenia, piekę do zrumienienia.
Po upieczeniu wyciągam ciasto i odstawiam do całkowitego wystudzenia.


W między czasie przygotowuję krem:

6 żółtek
70 g cukru z agawy
200 ml ciepłego mleka kokosowego (wymieszane razem ze śmietanką)
6 łyżeczek żelatyny + 1/2 szklanki ciepłej wody
50 kropli ekstraktu z wanilii

Żółtka ucieram z cukrem na puszystą masę, mleko podgrzewam, żelatynę rozpuszczam.
Do żółtek dodaję powoli, małym strumykiem mleko i cały czas miksuję mikserem na małych obrotach, potem dodaję żelatynę, konsystencja wychodzi dość płynna.
Naczynie wkładam do lodówki aby szybciej zaczęło tężeć.

Na blat ciasta, który zostawiłam w foremce wyłożyłam masę karmelową przygotowaną według tego przepisu (ja słodziłam syropem z agawy i dosmaczyłam ekstraktem waniliowym,
dla bezpieczeństwa dodałam dwie łyżeczki żelatyny).
Przykryłam drugim blatem.

Na to wylałam tężejący krem jajeczny, odstawiłam do całkowitego stężenia.


Następnie ubiłam kokosową śmietankę:

Śmietanka z jednej puszki mleka kokosowego
30 g cukru z agawy
20 kropel ekstraktu z wanilii

Śmietankę ubijam z cukrem, dodaję ekstrakt i wykładam na ciasto.

Całość oprószam kakao.

Niestety śmietanka mi się zważyła i żeby jej nie zmarnować, rozpuściłam w kąpieli wodnej i dodałam 1 łyżeczkę żelatyny, ale chyba nie potrzebnie, ponieważ śmietanka stwardniała....
Widzę, że jeszcze duuuużo muszę się nauczyć.




Smacznego;)

14 listopada 2014

Czekolada z orzechami




Czekoladę w tej wersji zrobiłam pierwszy raz, kombinowałam już z ciastkami na bazie suszonych owoców, ale czekolady jeszcze nigdy i kiedy natknęłam się na post u FIK nie mogłam się powstrzymać i musiałam spróbować. U FIK jest kilka przepisów na tego typu przekąski, przeczytałam wszystkie i z każdego "wzięłam" coś i tak powstała ta oto czekolada, bardzo słodka, bardzo czekoladowa i zdrowa zarazem.

Polecam ten wyrób, mi osobiście bardzo zasmakował.

Jedyna wada/nie wada to fakt, że trzeba mieć dobry malakser, ja jestem w posiadaniu thermomixa i miał problem momentami zmiksować wszystkie składniki.


Składniki:

200 g suszonych daktyli bez pestek
100 g suszonych śliwek
100 g suszonych fig
100 g suszonych moreli
200 g ciepłej wody + 2 łyżeczki żelatyny

100 g mąki słonecznikowej (ja dałam zmielone wcześniej ziarna słonecznika)
100 g orzechów laskowych
100 g wiórków kokosowych (ja dałam te z robienia mleka kokosowego)
100 g oleju kokosowego tłoczonego na zimno (rozpuszczony)
100 g kakao

Przygotowania zaczęłam od zważenia owoców, zalałam je wodą z rozpuszczoną żelatyną i zmiksowałam na papkę (i tu myślę, że jakbym je uprzednio namoczyła i zmiksowała to malakser miałby łatwiejsze zadanie, ale ja jak zwykle wszystko muszę mieć na już).


Cały czas miksując na niezbyt dużych obrotach dodawałam po kolei: rozpuszczony olej kokosowy, zmielone ziarna słonecznika, wiórki kokosowe, kakao i orzechy laskowe.

Masa wyszła bardzo gęsta i thermomix odrobinę mi się zagrzał, ale pomogłam mu łopatką i jakoś dał rade wszystko porządnie wymieszać.

Formę (wielkość należy dopasować do tego jaką grubość czekolady chcemy uzyskać) wyłożyłam papierem do pieczenia, masę partiami wykładałam i ugniatałam sylikonową łopatka, tak aby wypełniła całą formę, potem brzegi papieru złożyłam do środka i ugniatając rękoma wygładziłam wierzch czekolady.
Włożyłam do lodówki na całą noc, do schłodzenia.




Smacznego;)

12 listopada 2014

Jabłecznik




Uwielbiam wszelkie ciasta z jabłkami a w szczególności jabłecznik i szarlotkę.
Dzisiaj padło na jabłecznik, chciałam zrobić tak aby jak najbardziej było zbliżone do klasycznego pszennego z masłem i myślę, że mi się udało.


Składniki na ciasto
(foremka o średnicy 20 cm):

2 jajka
100 g oleju rzepakowego tł. na zimno
50 g syropu z agawy
100 g mąki orzechowej
100 g mąki migdałowej
szczypta soli
łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego

Jabłka do przełożenia:
8 szt. średnich słodkich jabłek - ok 650 g już utartych
syrop z agawy do smaku w zależności od słodkości owoców i upodobań
cynamon w proszku - ilość według uznania


Dodatkowo:

odrobina mąki kokosowej do posypania ciasta

Piekarnik nagrzewam na 160 st. C funkcja góra-dół.
Wszystkie składniki na ciasto dokładnie mieszam w misce trzepaczką do jajek.
Ok 1/2 masy wlewam do foremki, równomiernie rozprowadzam (nie smaruję ani nie wykładam papierem, ciasto nie przykleja się).
Wstawiam do piekarnika na ok. 10 min.
Ciasto nie może być zbyt mocno przypieczone, ale tez nie może być surowe.
W międzyczasie obieram i ścieram na dużych oczkach jabłka, dosmaczam syropem z agawy i cynamonem.
Podpieczony spód wyciągam z piekarnika, przekładam na niego jabłka a na nie partiami wylewam resztę ciasta, ciasto ma konsystencję zbliżoną do budyniu i równomierne rozłożenie go może sprawiać trudność.

Wkładam z powrotem do piekarnika, nie zmieniam ustawień, piekę 50 minut, do zrumienienia.

Wyłączam piekarnik i po ok. 10 minutach otwieram, wyciągam blaszkę i oprószam wierzch jabłecznika mąką kokosową przesianą przez sitko, wyglądem przypomina cukier puder.

Ciasto zaliczam do udanych, smakuje jak klasyczny jabłecznik, ale odrobinę za bardzo dominuje smak mąki orzechowej i to bym zmieniła następnym razem.
Dla tych co nie mogą orzechów polecam zrobić to ciasto w całości z mąki migdałowej.




Smacznego;)

11 listopada 2014

Nalewka z aronii / Cytrynówka




Jeszcze jedna nalewka, z aronii.
I tu się miło zaskoczyłam, bardzo intensywna ciemna barwa,
smak również bardzo owocowy.
Do powtórzenia za rok.


Nastawiłam 
30.08.2014

Składniki:

1 kg aronii
1 kg cukru
1 l. spirytusu 95 %
1 l. wódki

Aronie przemroziłam 2 dni.
Potem zamrożone włożyłam do miski i zasypałam cukrem.
Odczekałam dobę, żeby się odmroziły i puściły sok, zmiksowałam blenderem.
Przemieszałam, przełożyłam do słoja.
Wlałam spirytus i wódkę.
Odstawiłam na min. 2 miesiące.
Zlałam, przefiltrowałam przez ręcznik papierowy, bez wzorków.

Rozlałam do butelek i czekam aż się "przegryzie".
Wyszło mi 3,5 l.


****

Cytrynówka


Składniki:

1 l. spirytusu 95%
8-10 cytryn w zależności od grubości skórki
0,5 cukru
woda do uzupełnienia

Aby uzyskać trunek o procencie zbliżonym do wódki,
to na 1 litr spirytusu potrzeba 1,5 l roztworu soku z cytryny z wodą.
Dlatego nie podaję ilości wody, bo trudno mi ocenić ile wycisnę soku z cytryn.


Wykonanie:

Cytryny bardzo dokładnie myję, obieram obieraczką do warzyw z żółtej skórki,
białe zostaje na cytrynie.
Wyciskam sok z cytryn.
Skórki przekładam do odpowiednio dużego naczynia, ja przerabiam zwykle 5 l spirytusu, więc wykorzystuję wanienkę.
Odmierzam wyciśnięty sok z cytryn, uzupełniam wodą i wlewam do skórek.
Wsypuję cukier i mieszam do rozpuszczenia.
Wlewam spirytus.
Zakrywam szczelnie naczynie i odstawiam na 3-4 dni, nie dłużej, bo wyjdzie gorzkie.

Po tym czasie wyławiam skórki, a resztę przecedzam przez gęste sito i rozlewam do butelek.
W zasadzie jest już gotowe do picia, ale zawsze lepiej jak postoi i się przegryzie.



Gotowe:)

Nalewka z jeżyn / Nalewka z czarnej porzeczki




Bałam się bardzo co z niej wyjdzie, ale jestem miło zaskoczona,
jak na tak krótki czas "przegryzania" się.
Jest bardzo aromatyczna i delikatna za razem.
Polecam, ja na pewno w przyszłym roku ją powtórzę.


Nastawiłam
30.08.2014 


Składniki:


3 kg jeżyn
1,5 kg. cukru
1,5 l. spirytusu 95 %
1,5 l. wódki

Owoce myję, czekam aż obciekną.
Przekładam do słoja warstwami, zasypując cukrem.
"Maltretuję" je kulą do ucierania ciast, aby puściły więcej soku.
Odstawiam z nie dokręconą nakrętką na 24 godziny, żeby owoce puściły sok i nie sfermentowały.
Następnie do słoja z owocami wlewam spirytus i wódkę. Mieszam.
Odstawiam na min. dwa miesiące.

Po tym czasie przecedzam i butelkuję.
Wyszło mi 4,8 l.


Nalewka z czarnej porzeczki


Składniki:

3 kg porzeczek
1,5 kg cukru
1,5 l wódki
1,5 l spirytusu 95%


Owoce myję i przesypuję cukrem warstwami.
Słoik zakrywam czystą ściereczką, odstawiam na 3-4 dni, aż puści sok.
Potem zalewam alkoholem, szczelnie zakręcam, wynoszę w ciemne i chłodne miejsce.
Zapominam o niej na ok. 2 miesiące.
Zlewam przez sito do butelek, zakręcam i odstawiam na kilka miesięcy.
Im dłużej tym lepiej.

Nalewka z czarnej porzeczki 2

4 kg owoców
1 kg cukru
2 l wody
3 l spirytusu

Owoce zasypałam cukrem.
Słoik zakryłam ściereczką, tak aby nikt nie pożądany tam nie wleciał.
Odstawiłam na 6 dni.
Mieszałam co dziennie.
Wlałam wodę i spirytus, zamieszałam.
Zakręciłam słoik bardzo szczelnie.
Opisałam go.
Odstawiłam.
Ostatnia nalewka stała 3 lata zanim ją zlałam do butelek.
Mam nadzieję, że i tym razem mi się uda.
Data nowego nastawu: 12.07.2018


;***

3 listopada 2014

Schab surowy - dojrzewający




Temperatury w końcu pozwalają na wykonanie domowej wędliny surowej, tak więc przedstawiam najbardziej udaną wędlinę surową jaką udało mi się do tej pory wyprodukować, jest bardzo delikatna, mięciutka, lekko ostra, polecam wszystkim, którzy chcą mieć własną szynkę a'la łososiową.


Składniki:

0,5 kg dobrej jakości schabu bez kości
sól
cukier puder
ulubione przyprawy (ja lubię na ostro, więc ostra papryka wędzona)


Sposób przygotowania:

Dzień pierwszy - mięso myję, pozbywam wszelkich błonek, osuszam ręcznikiem papierowym i oprószam cukrem pudrem, przekładam do pojemnika, zakrywam i zostawiam na 24 godziny na blacie kuchennym, mięso puści soki, które wyleję następnego dnia.

Dzień drugi - mięso wyciągam z pojemnika, płuczę, a pojemnik myję, wszystko osuszam, a mięso oprószam solą, przekładam do pojemnika, zamykam i zostawiam na kolejne 24 godziny na blacie kuchennym, mięso znowu puści soki, które wyleję następnego dnia.

Dzień trzeci - wyciągam mięso, myję, osuszam. Na deskę do krojenia wysypuję paprykę i obtaczam w niej mięso bardzo dokładnie, obwiązuję sznurkiem i wieszam w przewiewnym miejscu.
Ja mam to szczęście, że mam strych, ale wiem z opowiadań znajomych, że wieszają w kuchni z dala od kaloryfera.

I tak: trzeciego dnia schab wywędrował na strych a ósmego już go jedliśmy.
Myślę, że jest to niezły czas jak na tego typu wędlinę.
Tym razem zaryzykowałam i nie schowałam mięsa do lodówki, zresztą cały czas leży na wierzchu i nic się z nim nie dzieje, myślę, że dzięki temu jest cały czas mięciutki.


SMACZNEGO!!!

Surówka z buraków gotowanych





Składniki:

Buraki (ilość zawszę dostosowuję do ilości jedzących, u mnie 1,5 kg)
jabłko
mała cebula

sól, sok z cytryny, oliwa
ewentualnie cukier, ja nie dałam ponieważ udało mi się kupić bardzo dobre buraki.

Buraki myję, gotuję, studzę, obieram i ścieram na małych oczkach.
Cebulę i jabłko również obieram i ścieram na małych oczkach.
Wszystko mieszam, doprawiam do smaku solą, sokiem z cytryny oraz oliwą.

Podaję do mięsa.


Smacznego;)

1 listopada 2014

Ciasto czekoladowo-orzechowe z konfiturą morelową



To miał być tort Sachera w wersji bezglutenowej, ale uznałam, że nazywać tak produkt, w którym nie wiele zostało z oryginału to było by nie na miejscu.


Tak więc ciasto przygotowałam na bazie wcześniejszego przepisu na brownie, dodałam konfiturę z moreli i oto przedstawiam wam ciasto a'la tort Sachera. 



Bardzo czekoladowe i bardzo orzechowe, jedynie dodatek konfitury morelowej trochę przełamuję oba smaki, ogólnie baaaardzo smaczny, polecam tą wersję osobom z takimi problemami jak moje i nie tylko;)







Całe ciasto przygotowałam blenderem.


Składniki:

1 dojrzały banan
1 małe słodkie, miękkie jabłko
200 g deserowej czekolady 
80 g cukru trzcinowego 
100 ml oleju (u mnie orzechowy)
30 g zmielonego siemienia lnianego 
120 g wody
1 łyżka octu balsamicznego ciemnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego
170 g mąki bezglutenowej (u mnie mieszanka: 100 g mąki ziemniaczanej, 70 g mąki ryżowej)
200 g orzechów włoskich łuskanych

Polewa:

100 g gorzkiej czekolady
50 g mleka kokosowego
50 g oleju (u mnie orzechowy)
2 łyżeczki żelatyny
opakowanie cukru waniliowego

Dodatkowo:

konfitura morelowa (słoiczek 270 g)



Przygotowanie:


Zaczynam od rozpuszczenia czekolady w kąpieli wodnej, dodaję do niej olej, mieszam, całość ma być ciepła, ale nie gorąca.
Siemię lniane odważam do miski, w której będę robiła ciasto, zalewam wodą, mieszam i czekam aż wytworzy się papka, czyli siemię wchłonie całą wodę.
Banana obieram, łamię na mniejsze kawałki, wkładam do miski, do tego dodaję obrane, pozbawione gniazda nasiennego, pokrojone na małe kawałki jabłko i cukier, wszystko miksuję blenderem na papkę.
Do tak przygotowanej masy dodaję mąki, proszek do pieczenia, ocet balsamiczny i miksuję.
Dodaję czekoladę z olejem, miksuję dalej do połączenia się wszystkich składników.
Na koniec, do masy wsypuję orzechy i blenderem rozdrabniam je i jednocześnie mieszam.

Piekarnik nagrzewam do 170 st. C funkcja termoobieg.
Foremkę, u mnie o wymiarach 17 cm/26 cm, wykładam papierem do pieczenia.

Czekoladowo - orzechową masę przekładam do foremki i piekę ok. 60 minut, do suchego patyczka.
Zostawiam do wystudzenia w zamkniętym piekarniku.


Przygotowuję polewę: wszystkie składniki odważam w miseczce i rozpuszczam w kąpieli wodnej, mieszam do tak aby wszystko się połączyło.



Zimne ciasto wyciągam z foremki, przekrawam na dwa blaty, przekładam konfiturą morelową, następnie całość smaruję  polewą czekoladową za pomocą sylikonowego pędzelka. 



Wierzch ciasta posypuję mielonymi orzechami.


Smacznego;)

29 października 2014

Chleb gryczano - owsiany z pestkami słonecznika




Mąka gryczana glutenu nie zawiera to wszyscy wiedzą, natomiast owsiana teoretycznie też go zawierać nie powinna, ale wyczytałam, że często jest nim zanieczyszczana na linii produkcyjnej.
Czy mąka, którą zakupiłam nie zawiera glutenu tego to nie wiem, na opakowaniu nie ma wzmianki na ten temat, więc gwarancji nie mam i nie zapiszę tego przepisu jako "bezglutenowy".

Chleb sam w sobie wyszedł bardzo dobry, w niczym nie przypomina dotychczasowych chlebów, które wypiekałam z innych mąk bezglutenowych, jest bardzo dobry i bardzo zbliżony do pszennego.

Zjadłam dwie kanapki i na razie nic się dzieje, dopóki nie będę miała wyników badań czy mam chorobę trzewną to myślę, że te typowe objawy jakie miałam do tej pory, czyli biegunka i migrenowe bóle głowy nie powinny mnie dopaść po zjedzeniu chleba z mąki zanieczyszczonej mąką pszenną.
Taką mam nadzieję....


Składniki:

200 g mąki gryczanej
200 g mąki owsianej
20 g drożdży piekarskich
20 g syropu z agawy lub innego słodzika
10 g soli
400 g wody
80 g słonecznika
kminek według uznania

Wszystkie składniki odważyłam, porządnie wymieszałam, miskę zakryłam folią spożywczą i zostawiłam do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę. Po tym czasie ciasto przełożyłam do sylikonowej keksówki, wierzch wygładziłam sylikonową łopatką umoczoną w wodzie i nacięłam żyletką.
Włożyłam do zimnego piekarnika, temperaturę nastawiłam na 230 st. C. i piekłam do zrumienienia.

Wyjęłam bezpośrednio po upieczeniu i studziłam na kratce.




Smacznego;)

27 października 2014

Karkówka pieczona





Składniki:

ok. 1 kg karkówki bez kości

1 szklanka marynaty w skład której wchodzą: po 1/3 objętości szklanki oliwa z oliwek, ocet balsamiczny ciemny, woda, dwie łyżeczki soli, pieprz  cayenne wedle uznania, ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę, całość dokładnie mieszam.

Mięso oczyszczam z błonek, myję, wkładam do naczynia żaroodpornego, im węższe tym lepiej, wtedy marynata przykryje całe mięso, w przeciwnym razie trzeba mięso odwracać i polewać marynatą, co może się zrobić uciążliwe.
Zalewam marynatą i wstawiam do lodówki na całą noc.

Po tym czasie piekarnik nagrzewam do 200 st. C i piekę karkówkę ok. 2 godziny, oczywiście w trakcie pieczenia mięso obracam.

Zostawiam do całkowitego wystudzenia, wkładam do lodówki i jak się całkowicie schłodzi kroję.




SMACZNEGO!!!

13 października 2014

Tort czekoladowo - śmietankowo - orzechowy



Przyznam, że miałam dylemat jak nazwać mój wypiek, z oryginału nie wiele zostało, ale i tak wyszedł przepyszny i gdybym miała więcej zdolności to może i wizualnie nie wyglądałby tak źle.
Najważniejsze, że zniknął prawie cały, tylko kawałek udało mi się uchować do zdjęcia.


Składniki na blaszkę średnicy ok. 20 cm:

Wszystkie składniki na ciasto muszą mieć temperaturę pokojową.

Biszkopt kakaowo-migdałowy:

3 duże lub 4 małe jajka (osobno żółtka i białka)
120 g drobnego cukru
20 g kakao
szczypta soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia bezglutenowego
150 g mąki migdałowej

Białka ubiłam na sztywno ze szczyptą soli, następnie stopniowo dodawałam cukier, cały czas miksując.
Do białek dodałam żółtka, kakao, proszek do pieczenia i mąkę, całość bardzo delikatnie wymieszałam mikserem na najwolniejszych obrotach i sylikonową szpatułką.

Piekarnik nagrzałam do 200 st. C.
Dno blaszki wyłożyłam papierem do pieczenia, przelałam ciasto i piekłam 35 min. do suchego patyczka.
Wystudziłam, przekroiłam na pół - dwa blaty.


Biszkopt orzechowy:

2 duże lub 3 małe jajka
70 g drobnego cukru
100 g mąki orzechowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego
szczypta soli

Białka ubiłam na sztywno z solą, dodałam cukier miksując.
Do białek dodałam żółtka, proszek do pieczenia i mąkę, delikatnie przemieszałam i wlałam do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia.

Piekłam 20 minut w 200 st. C.

Wystudziłam

Krem:

500 g mascarpone

4 jajka
6-8 łyżek drobnego cukru (ilość dostosować do własnych upodobań)
łyżka żelatyny rozpuszczona w 1/3 szklanki wody

Żółtka ubiłam z połową cukru, dodałam serki mascarpone i dokładnie wymieszałam.
Białka ubiłam na sztywno, dodałam resztę cukru ciągle miksując.
Połączyłam masę mascarpone z białkami, dodałam rozpuszczoną i wystudzoną żelatynę i wymieszałam.

Opaska czekoladowa:

papier do pieczenia o wymiarach formy
ok. 200 g gorzkiej czekolady

Do nasączenia:

1/2 szklanki mocnej kawy


Wykonanie:

Pierwszy blat kakaowy ułożyłam na talerzu, nasączyłam kawą, posmarowałam częścią masy, przykryłam blatem orzechowym, nasączyłam kawą, posmarowałam częścią masy, na to położyłam drugi blat kakaowy, nasączyłam kawą. Wierzch i boki posmarowałam resztą masy.

Z papieru do pieczenia  wycięłam prostokąt długością pasujący do obręczy blaszki, wysokość dostosowałam do wysokości tortu.
Czekoladę rozpuściłam w kąpieli wodnej i sylikonowym pędzelkiem równomiernie wysmarowałam papier. Odczekałam chwilę aż czekolada zacznie zastygać, przyłożyłam opaskę czekoladą do tortu i owinęłam go, delikatnie dłonią przykleiłam i wygładziłam.

Resztę czekolady wykorzystałam do przystrojenia wierzchu tortu.

Całość włożyłam do lodówki do całkowitego zastygnięcia.
Jak czekolada stwardniała delikatnie odkleiłam papier.

Niestety zdjęcia wyszły fatalnie, ponieważ robiłam je następnego dnia z tego co zostało.:(






Smacznego;)

11 października 2014

Kolorowy sernik na zimno




Jest to moja propozycja podania sernika na zimno.
Można go również zrobić w okrągłej, kwadratowej lub prostokątnej formie, 
tylko wtedy zaczynamy od serków a kończymy na galaretce.

Składniki:

3 serki homogenizowane waniliowe każdy po 400 g
8 galaretek (u mnie: 2 truskawkowe, 2 wiśniowe, 2 cytrynowe, 2 agrestowe)
forma z kominem (u mnie sylikonowa)

Zasady:

1. robiąc to ciasto w foremce z kominem zaczynam od samych galaretek, ponieważ po wyjęciu galaretka będzie na górze, czyli na swoim miejscu.

2. na jeden serek waniliowy przypadają dwie takie same galaretki i 1 szklanka gorącej wody.

Wykonanie:

Zaczęłam od galaretek truskawkowych, które rozpuściłam w 0,5 l wody, wlałam do foremki i odstawiłam do całkowitego stężenia.

Następnie rozpuściłam galaretki cytrynowe, odstawiłam do wystudzenia, dodałam do nich jeden serek, rozmieszałam trzepaczką i wlałam do formy na galaretkę, odstawiłam do całkowitego stężenia.

Potem rozpuściłam galaretki agrestowe, wystudziłam, zmieszałam z serkiem, przelałam do formy, odstawiłam do stężenia.

Na koniec rozpuściłam galaretki wiśniowe, czynność powtórzyłam j/w, odstawiłam.

Całość trafiła do lodówki na całą noc.

Po wyjęciu kroiłam jak babkę.




SMACZNEGO!!!

Mielonka z szynkowaru




Od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką szynkowaru i termometru,
który można powiesić na garnku.
Do tej pory radziłam sobie świetnie bez niego, ale teraz to chyba już wszystkie wędliny
będę robiła z jego pomocą.

Oto nowa odsłona drobiowej mielonki.

Składniki:

800 g mięsa mieszanego z kurczaka
100 g wieprzowej słoniny
3 ząbki czosnku
1 ostra czerwona papryczka chilli
sól do smaku
opakowanie żelatyny na 2,5 l wody
szklanka wody

Tym razem zakupiłam całą wiejską kurę, podzieliłam ją
i część przeznaczyłam na mielonkę a część na pasztet.
Tak więc do mojej mielonki trafiło wytrybowane z kości udo,
1,5 piersi i ok. 100 g wieprzowej słoniny.
Mięso, czosnek i papryczkę zmieliłam na najmniejszych oczkach jakie mam w maszynce, doprawiłam solą (można też pieprzem jak papryczka okaże się za słaba), wsypałam żelatynę, wlałam wodę i całość bardzo dokładnie wymieszałam.

Dalej postępowałam według opisu na opakowaniu szynkowara, czyli:
do szynkowara włożyłam specjalny woreczek, mięso przekładałam warstwami i mocno ugniatałam,
woreczek skręciłam jak papierek od cukierka (w sklepie gdzie kupowałam szynkowar powiedziano mi żebym woreczka pod żadnym pozorem nie wiązała, bo wytworzy się zbyt duże ciśnienie i całość może wybuchnąć) przykryłam wieczkiem, włożyłam do wysokiego garnka, nalałam wody trochę ponad wysokość mięsa w szynkowarze.
Wodę podgrzałam do temperatury ok. 80 - 90 st. C i dusiłam 1 godzinę.
Po tym czasie zdjęłam garnek z gazu i odstawiłam do wystudzenia.
Następnie wyjęłam szynkowar z wody i włożyłam do lodówki do całkowitego schłodzenia.
Wyjęłam mielonkę z szynkowara, potem z woreczka i gotowe...


SMACZNEGO!!!